czwartek, 12 sierpnia 2021

Pejzaże Clary Gangutia: pozorny smutek, spokój i wyciszenie

Pejzaże Clary Gangutia (ur. 1952) emanują świetlistą, kolorową i odrealnioną atmosferą, która przenosi widza w przestrzenie pełne spokoju i wyciszenia, gdzieś tam, gdzie rytm życia jest zupełnie inny, niż żyjącego w pośpiechu społeczeństwa XXI wieku. Przestrzenie, w które dzisiaj chcemy zaprowadzić, wykonane są mocnymi, czystymi kolorami, a postać ludzka, jeśli już się w nich pojawi, zredukowana jest do samotnego obserwatora. W ten sposób twórczość malarki z San Sebastian zamyka nas, widzów, znów w mistycznym świecie samotności znanym z obrazów Edwarda Hoppera (pisaliśmy o nim TUTAJ) lub Giorgio di Chirico (TUTAJ).







W 1987 roku, gdy po raz pierwszy artystka zaprezentowała swoje prace w Muzeum San Telmo w San Sebastián, w wydanym z tej okazji katalogu Javier Mazorra tak scharakteryzował jej twórczość: Clara Gangutia nie zrobiła nic innego, jak tylko namalowała swoje życie: swoją rodzinę, przyjaciół, miasta i krajobrazy, w których żyła, przez które przeszła wystarczająco długo, aby nawiązać z nimi owocny, wizualny dialog, lub z którymi czuje emocjonalną łączność. Malarstwo stapia się więc u niej z życiem do tego stopnia, że płótno staje się kartą jej wspomnień. Sama artystka tak wyraziła się o swoim procesie twórczym miałam szczęście spotkać te istoty, te inne twory, które już były na tym świecie, gdy nań przybyłam i takie krajobrazy, które bogowie uczynili niezniszczalnymi, ponieważ ludzkość potrzebuje ich do życia (LINK).








I tak na obrazach artystki mamy jej życie podzielone wręcz na klatki, które je rejestrują, zachowują i udostępniają każdemu, kto ma czas aby zatrzymać się, odwrócić głowę i zatopić w ich kontemplacji. Zatem smutek, jaki wydawałoby się przenika płótna Clary Gangutia jest tylko pozorny. Albo wcale go tam nie ma. Bo Clara po prostu pokazuje nam wszystko, co jest dla niej ważne, od nakrytego do rodzinnej herbatki stołu, po wrażenie ulotnej tęczy za oknem. Od wyglądu domu w ciasnej uliczne, oświetlonego jaskrawym słońcem południa, po doniczkę na oknie w środku nocy. Czy te widoki są równie ważne dla nas? Na to pytanie każdy odpowie sobie sam. Dla znacznej większości zapewne wcale, bo każdy nosi w sobie swoje własne krajobrazy. Jednak czy bez malarstwa Clary Gangutii (i naszego bloga) zdalibyśmy sobie z tego sprawę?


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz