czwartek, 17 lutego 2022

Przerażające rzeźby Emila Melmotha

Być może pierwszą rzeczą, którą czujesz, gdy patrzysz na prace Emila Melmotha, meksykańskiego rzeźbiarza (ur. 1986 r.), jest wstręt spowodowany rządzą krwi i okrucieństwem artysty.


Wszystko to z powodu jego rzeźb, ukazujących okaleczone i zestawione różnych kawałków przerażające fantomy ludzkiego ciała. Jego realistyczne, makabryczne wizje na pewno powodują u widza dyskomfort. Tym bardziej, że konsekwentnie wykonane są w odcieniach sepii, bieli i czerwieni, czyli kolorów martwego ciała, kości i zaschniętej krwi... Jak już wspomnieliśmy, rzeźby jednak nie są wykonane z fragmentów rzeczywistych zwłok, lecz z metalu, tworzywa sztucznego i gipsu, tworząc mroczny i przerażający projekt, który możemy określić mianem gotyckiego w tym znaczeniu, jaki temu słowu nadawali XIX-wieczni romantycy.





Samo nazwisko rzeźbiarza Melmoth wydaje się być pseudonimem zaczerpniętym od tytułowego bohatera powieści Charlesa Roberta Maturina z 1820 roku Melmoth the Wanderer. Opisywała ona koleje życia Johna Melmotha, który zawarł pakt z diabłem i oddał mu duszę w zamian za ponadnaturalne zdolności. Diabeł zgodził się jednak na to, by Melmoth po 150 latach uwolnił się, znajdując innego chętnego na podpisanie cyrografu. Opowieść wywarła wpływ na późniejsze pokolenia pisarzy, do postaci nawiązywali Honoré de Balzac, Alan Edgar Poe, Charles Baudelaire, Oskar Wild, James Joyce, Anthony Trollope, Charles Dickens i inni... Także obecnie wpływ tej powieści nie maleje. W filmie Dziewiąte Wrota Romana Polańskiego główny bohater wpada na podążającą za nim tajemniczą dziewczynę, czytającą książkę Maturina, a w 2018 roku Sarah Perry Melmoth publikuje popularną w krajach anglosaskich powieść o żeńskim wcieleniu tej postaci.






Ale wracając do prezentowanych dzisiaj rzeźb, ich autor z  zapałem tworzy swoje prace, których zdjęcia prezentuje na profilu założonym na Instagramie, obserwowanym już prawie 100 tys. widzów. Co ich przyciąga? Czy tylko dreszczyk emocji, a może filozoficzna chęć zmierzenia się z egzystencją? A może jeszcze niezdrowa fascynacja nagimi, makabrycznie okaleczonymi ciałami? Trudno nam dociec, jaka jest przyczyna popularności Emila Melmotha. Na pewno inspiruje się on ikonografią religijną, anatomią medyczną, ludową, meksykańską kulturą śmierci, cyrkowym pokazem dziwolągów... Jego rzeźby wyglądają niczym drogie rekwizyty z hollywoodzkiego horroru, opowieści w typie Mechanicznej Pomarańczy, które jednak są w stanie wciągnąć w rozważania na temat kruchości życia i nieuchronności śmierci, łącząc idee religijnej nieśmiertelności i raju z rzeczywistością cielesnej niedoskonałości i prawdy wiedzy naukowej.







Ale czy jednak w świecie, w którym toczą się okrutne wojny a śmierć stałą się usługą oferowaną przez bogate społeczeństwa niechcianym krewnym coś jeszcze jest w stanie nami tak na prawdę wstrząsnąć?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz