Mamy rok 1983, Ultravox znajdują się w życiowej formie. Są po wydaniu Quartet - absolutnie znakomitego albumu - opisanego TUTAJ) i Lament (równie znakomitej płyty - opisanej TUTAJ). Za nimi wydane z nowym wokalistą Midge Urem - Vienna (opisana TUTAJ), Rage in Eden i wspomniany Quartet, przed nimi ostatni znakomity album - Lament.
Nie ma się co dziwić, że w międzyczasie raczą fanów koncertówką, i to jaką! Takie koncerty spotyka się rzadko, i dla takich arcydzieł powstał nasz cykl niezapomniane koncerty.
Co ciekawe całości towarzyszy wideo, którego obszerny fragment możemy obejrzeć poniżej. Warto nadmienić, że okładkę do albumu projektował sam Peter Saville.
Album można podsumować stwierdzeniem: krótko i na temat. Zespół w bezlitosny sposób udowadnia swoją dominującą pozycję na rynku new romantic. Wirtuozeria instrumentalna, niesamowite zakończenie utworu Voice z potrójnym solo na perkusji, a całość w absolutnie odlotowej choreografii nawiązującej do okładki Quartet, również autorstwa Savillea. Jedyny niedosyt to zaledwie 6 piosenek, choć na reedycji CD jest ich więcej. Całość zarejestrowano między 4 a 7.12. 1982 roku w hali Hammersmith Odeon w Londynie.
Rzeźnię na wideo zaczyna wstęp z wysokiego C, mamy tutaj bowiem Reap the wild wind z albumu Quartet. Chwila przerwy i konkretny, szybki i zagrany doskonale technicznie The voice. Kończy się odlotowo, niesamowitym solo na perkusji w wykonaniu Crossa, Currie i Ure. Nie dziwne, że ten fragment koncertu znalazł się na okładce wydawnictwa.
I powiedzieli,
że w naszych czasach wszystko co dobre, popadnie w niełaskę
Nawet święci odwróciliby twarze, w naszych czasach.
Ultravox live Monument, tracklista: Reap the wild wind - The voice - Vienna - Mine for life - Hymn. Chrysalis, 1983.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz