Co byłoby gdyby zmieszać twórczość Salvatore Dali z Giorgio Chirico? My już wiemy. Bo już tak się stało, i z tej mieszanki powstały prace Tristrama Paula Hilliera (1905-1983) - prace melancholijne, depresyjne, z pewną dozą surrealizmu wykonane z wręcz zabójczą precyzją.
Kim był Tristram Hillier? Anglikiem, który urodził się w Pekinie w 1905 roku, w rodzinie dyrektora banku Hong Kong & Shanghai. Miał 9 lat, gdy zobaczył Anglię, jego matka wróciła do kraju z nim, jego bratem i siostrą po tym, gdy zdecydowała się na separację ponieważ ojciec związał się z japońską guwernantką. Mimo to relacje z matką były chłodne, a większość dzieciństwa Tristram spędził w internacie katolickiej szkoły publicznej. Potem były studia ekonomiczne w Cambridge, tak jak zdecydował po śmierci matki jego ojciec, który także umarł niedługo potem. Wtedy 24-letni Hillier poszedł za głosem serca czyli wstąpił do Slade School of Art w Londynie, a następnie kontynuował naukę w Atelier Colarossi i w pracowni André Lhote w Paryżu.
W Paryżu poznał oraz zaprzyjaźnił się z takimi artystami jak Georges Braque, André Masson, Max Ernst i został wciągnięty w środowisko surrealistów. Tworzył głównie pejzaże i martwe natury, a także okazjonalnie obrazy religijne. W 1931 miał swoją pierwszą indywidualną wystawę w Galerii Lefevre, a w 1933 dołączył do grupy Unit One Paula Nasha, zrzeszającej angielskich surrealistów, choć mieszkał na południu Francji do wybuchu II wojny światowej.
Po 1939 roku osiadł w Somerset, gdzie malował wieś z taką samą dokładnością jak wcześniej pejzaże południa i martwe natury. W latach 30. ożenił się i szybko rozwiódł, po czym ożenił się ponownie. Z pierwszego związku miał dwóch synów, z drugiego dwie córki. To w zasadzie cała faktografia artysty. Z okazji wielkiej wystawy monograficznej w 2019 roku w Muzeum w Somerset z jego dzieł zrealizowano krótki klip, w którym widza stawia się pośrodku namalowanych krajobrazów. Większość pokazanych tam obrazów my także zamieszczamy.
No może jeszcze trzeba dodać, że najbardziej beztroskie lata życia Hilliera przypadły na okres międzywojnia, które w zasadzie spędził głównie na zwiedzaniu Hiszpanii. Pasmo przyjemności przerwała wojna, które zmieniła nie tylko jego życie ale nawet usposobienie. Z beztroskiego stał się melancholijnym człowiekiem, stawiającym sobie egzystencjalne pytania. Oczywiście wywarło to wpływ na jego twórczość. Jego dotąd realistyczno-surrealistyczny styl rozszerzył się o odniesienia do skutków wojny. Te powiązania były świadome. Malarz najpierw wykonywał szkic a potem na jego podstawie drobiazgowo wykonywał studium krajobrazu, pełne najdokładniejszych szczegółów. Proces wykonywania obrazów sprzyjał zapewne refleksji. I tak też Hillier stał się ponownie religijny.
Równolegle jego wiejskie pejzaże przekształciły się w widoki pełne udręczonych, nagich i powykrzywianych drzew. Pojawiające się gdzieniegdzie postaci pogłębiają jeszcze wrażenie wrogości. A drobiazgowość z jaką odwzorowywał pejzaże uczyła z nich swoiste martwe natury. Na jednym z ostatnich obrazów widzimy biały drogowskaz, który wyglądem przypomina krzyż, symbol chrześcijaństwa, stawiany na grobach… Czy w tym delikatnym krajobrazem artysta rozlicza się sam ze sobą stojąc w obliczu własnej śmierci? Subtelność form sprawia, że symbolika Hilliera nie jest nachalna, trzeba dobrze się przypatrzeć aby zrozumieć artystę…
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz