Pamiętam, jak Tomek Beksiński puścił ten album w swojej audycji. Miał bardzo konserwatywne poglądy muzyczne a Alphaville trącało lekko komercją. Po wielu latach można jednak stwierdzić, że album wytrzymał próbę czasu i nie ma na nim słabych piosenek. Jak na debiut to bardzo wielkie osiągnięcie.
Zespół potrafił połączyć tak bliskie nam nostalgiczne brzmienia z lekko tanecznym klimatem, co na tamte czasy, gdy dyskoteki co sobotę były czymś normalnym, stanowiło duże osiągnięcie. Szkoda że z tamtych czasów nie zachowały się wysokiej jakości klipy, no ale cóż...
Album został wydany 27 września 1984 roku przez wytwórnię WEA Musik GmbH, i taką wersję posiadam w kolekcji, nagrywano go w Studio 54 w Berlinie. Odniósł sukces więc wydano go w... 70 wersjach. W 2019 roku został na 35-lecie wznowiony.
Ale nie tylko o mit wiecznej młodości tutaj chodzi. Tytułowa piosenka albumu została napisana w czasie zimnej wojny, i to jeden z powodów dla których postanowiliśmy przypomnieć dziś tą muzykę. Przecież pada w niej pytanie, czy zamierzają na nas zrzucić bombę? Pytanie zadane w klimacie sprzecznego nastroju powodowanego walką nadziei z oczekiwaniami najgorszego.
Piosenka została mocno rozpropagowana w niemieckich stacjach telewizyjnych, i w filmach co przyczyniło się do sukcesu albumu.
W wywiadzie udzielonym TUTAJ opowiedzieli jak w latach 80-tych tworzyli muzykę której w zasadzie nie mogli grać live. Z powodu użycia sekwenserów i automatów perkusyjnych. Nie byli muzykami, tylko fanami muzyki. Dużo słuchali i marzyli, żeby stworzyć coś swojego. Koncerty grali z powyższych powodów tylko z playbacku. Wiele zmieniło się gdy Big in Japan i Forever Young stały się hitami.
Stali się rozpoznawalni w fani uprzykrzali im życie przez co postanowili udzielać mniej wywiadów, to z kolei wzbudzało niezadowolenie menadżera. Mimo tego zespół istnieje do dziś a wydanie każdego nowego albumu jest jak come back.
O swoim pierwszym wielkim hicie mówią, że piosenkę przyniósł Bernard LLoyd, który miał gotowe fragmenty włącznie z solo na trąbce. Tekst napisał w domu wokalista Marian Gold. Piosenka okazała się ponadczasowa i znalazła fanów wśród publiki w różnym wieku.
Album, mimo że to muzyka lekka wcale tematycznie lekki nie jest, porusza problemy pedofilii, narkotyków i jak wspomniano wojny atomowej. Jest znakomity no bo przecież samo otwarcie zapowiada wielki materiał...
Zwycięstwo miłości
Czekając na inną pogodę
Czekam na ruch powietrza
Moglibyśmy robić to razem – zawsze
Licząc na twój powrót
Twój słodki powrót
Halo – czy to dzwoni niebo?
Halo? Halo?
Czy ktoś tam jest?
Ona musi tam gdzieś być
I później mówi
Halo halo halo
Ona jest prawdziwym aniołem
Stoi w blasku słońca
Zamyka oczy
Zaczyna śnić
Pociąga za sznurki
Śni dziwny sen
Gdzie nie ma szarości
I zabiera mnie daleko
I pociąga za sznurki
Gdy bawi się miłością
Bawi się miłością
Halo halo
Odliczanie – liczę każdą sekundę
I stoję
Stoję w deszczu
Idę tym torem
Prowadzącym nie do słońca
Ona stoi w jego blasku
Zamyka oczy
Zabiera mnie stąd
Pociąga za sznurki
Gdy bawi się miłością
Bawi się miłością
Halo - halo
Do moich ulubionych piosenek należy też nieco egzystencjalny i bardzo nostalgiczny utwór Summer in Berlin...
Lato w Berlinie
Przychodzi zaproszenie
I jest właśnie dla ciebie
Masz rezerwację
Na 17 czerwca
Otwórz oczy i pozwól wkraść się w nie słońcu na moment
Tam może być coś czego nigdy dotychczas nie widziałeś od środka
Poczuj jak twoje serce bije jak ciężka maszyna
Dźwięki samochodów
Są jak cichy sen
Kurz w parku, spaliny samochodowe
Uniesienia w gorący wieczór
Dotykasz słodkiego ciała
Lato w Berlinie jest OK
W dzień uczucie zmęczenia od świateł w powietrzu i ognia na niebie
Życie wydawało się nieudane ale teraz jest OK
Dało ci całusa gdy byłes na rozdrożu
Lato w Berlinie jest OK
Ciepło słońca faluje nad nawierzchnią drogi
Tutaj niewinne tam takie dzikie
Kiedy tęsknisz za latem
Lato w Berlinie jest OK
Zimowe miasto
Krystaliczne kawałki płatków śniegu wkoło mojej głowy na wietrze
Nie miałem złudzeń
Że kiedykolwiek jeszcze odnajdę błysk promieni słońca w twoich oczach
Zrobiłaś mi to co zrobiłaś teraz wiem że to już historia
Teraz wracam z powrotem do gry
Na Sounds Like w Melody to już absolutne mistrzostwo...
Może jeszcze będzie nam dożyć lata w Berlinie. W normalnym Berlinie.
My wracamy jutro z nowym postem, dlatego...
Alphaville, Forever Young, producenci: Colin Pearson i Wolfgang Loos, WEA 1984, tracklista: A Victory of Love, Summer in Berlin, Big in Japan, To Germany with Love, Falle, In the Mood, Sounds Like a Melody, Lies, The Jet Set.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz