środa, 13 listopada 2019

Sagor Som Leder mot Slutet: Sztorm i lęki podczas żeglugi na oceanie nostalgicznego postrocka

Kilkakrotnie pisaliśmy na naszym blogu o zespołach postrockowych, czy też czerpiących z postrocka. Co do tych drugich, mieliśmy okazję omawiać twórczość rodzimego Spoiwa (TUTAJ), znakomitego Nosound (TUTAJ), czy mistrzów klimatu - Raised by Swans (TUTAJ). 

Czysty gatunek reprezentowali opisywani przez nas: niemiecki Long Distance Calling TUTAJ, amerykański Windsor for the Derby (TUTAJ),  (jeden z prekursorów stylu) i znakomity islandzki For A Minor Reflection (TUTAJ). Do tej grupy niewątpliwie należy zespół Sagor Som Leder mot Slutet, którego twórczość chcemy zaprezentować dzisiaj.

Dokładnie omawiamy dziś ich trzecie wydawnictwo: album II z stycznia 2018 roku. Zespół powstał w 2014 roku, a ich debiut z 2016 nie przeszedł bez echa w prasie. Zespół stara się zachować prywatność i trudno doszukać się jakiś elaboratów na ich temat. Udało nam się ustalić skład, wiemy też, że pochodzą z Malmö w Szwecji. Na gitarach grają Jonas Wahlgren i David Ajnered, na perkusji Martin Mileros a na basie Henrik Nordmark

Muzyka umieszczona na na albumie II to typowy postrock, najbardziej zbliżony stylistycznie do Long Distance Calling, choć na pewno grany mocniej. 

Wolno rozkręcające się instrumentalne utwory budują klimat, który narasta z każdą minutą rozpościerając przed słuchaczami ścianę majestatycznego dźwięku. Ciekawe, czy zespół wzorem wspomnianego L.D.C. nie postara się o wokalistę, którego dodanie, w przypadku L.D.C wyszło na dobre. Nie wymagajmy zbyt wiele, więc tymczasem zanurzmy się w oceanie nostalgii, smutku, ale jednocześnie jakiegoś transcendentalnego niepokoju, który niesie ze sobą muzyka szwedzkiej grupy. To tylko 6 utworów... 

Album otwiera: Avfärd - początkowo dość leniwie i wolno wypełzający, niczym z mgły, ale z czasem przybierający na szybkości, a w okolicy trzeciej minuty będącym już typowym dla zespołu utworem. Doskonała gra gitar, bas i perkusja, wszystko w najlepszym porządku. Zakończenie za to jest znowu bardzo spokojne... 

Kolejny utwór, czyli Storm  ze znakomitym wstępem na pianinie i skrzypcach nieco przypominających szwajcarską Lacrimosę, niesie ze sobą ogromny ładunek emocji... Perkusja niemalże metalowa, szybka wraz z gitarami wbija w siedzenie. To jeden z najlepszych utworów albumu. Zmienny rytm, i znakomity motyw wiodący... Słuchacz czuje fale uderzające w brzeg z każdym nawrotem sztormu. Ten w końcu ustaje... i przechodzi w Ovisshet - z ciekawym pinkfloydowskim początkiem i równie interesującym leitmotifem. I znowu narasta w jego trakcie niepokój... Co jak co, ale Sagor Som Leder mot Slutet kupili od kogoś licencję na jego produkcję, i utrzymywanie go na odpowiednim poziomie... 

Kolejny utwór Fyr z równie spokojnym wstępem co poprzednik, jest bardziej akustyczny i najspokojniejszy z całego albumu. Znakomita można powiedzieć kołysanka, której nie powstydziliby się najlepsi kompozytorzy muzyki filmowej. Przechodzi płynnie w  Bylgja z atmosferycznym wstępem gitar. Utrzymany w równie spokojnym nastroju... Czyżby po sztormie nadeszło słońce? Jednak nie... Album kończy typowy dla zespołu, miejscami dość ostry Bottenlös. Po nim sztorm definitywnie ustaje... 

Zapewne jeszcze wielokrotnie będziemy wracali do postrocka, muzyka ta bowiem potrafi być nośnikiem niesamowitych klimatów wyczarowywanych, jak w przypadku Sagor Som Leder mot Slutet, przez miejscami mocne, gitarowe brzmienia. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.




Sagor Som Leder mot Slutet: II. 2018, produkcja: Sagor Som Leder Mot Slutet, tracklista: Avfärd, Storm, Ovisshet, Fyr, Bylgja, Bottenlös.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz