środa, 4 grudnia 2019

Tanatoturystyka: San Bernardino alle Ossa w Mediolanie

Pamiętacie Kutną Horę? Opisaliśmy ją jakiś czas temu TUTAJ, a także inne tego typu miejsca: Czermną (TUTAJ) i Palermo (TUTAJ). 

Dzisiaj zaprowadzimy was do kaplicy w kościele kapucynów San Bernardino alle Ossa w Mediolanie, który był siedzibą niezwykle szanowanego w tym mieście bractwa producentów serów, o czym świadczy XVI-wieczny obraz św. Lucjusza, ich opiekuna mieszczący się w kościele. Sama świątynia jest niezwykle interesującym przykładem ośmiobocznego założenia, wzniesionego z przepychem włoskiego rokoka w pierwszej połowie XVIII wieku. Jej fasada bardziej przypomina pałac niż kościół, lecz po wejściu do środka czeka nas przeżycie zgoła nieoczekiwane. Wąski korytarzyk znajdujący się po prawej stronie drzwi zaprowadzi nas do tamtejszego Ossuarium. Jest to niewielkie, kwadratowe pomieszczenie z ołtarzem i wnęką, w której stoi figura Madonny Addolorata (Matki Bożej Bolesnej) adorującej martwe ciało Jezusa, o ścianach obłożonych - a w zasadzie trzeba by powiedzieć - ozdobionych czaszkami i kośćmi ludzkimi, ułożonymi w dekoracyjne wzory.
 


Uważa się, że te ludzkie szczątki pochodzą z ekshumowanych w 1220 r. grobów pobliskiego cmentarza, powstałego w 1145 r. przy szpitalu San Barnaba w Brolo przy Via della Commenda, gdzie znajdowali opiekę trędowaci, w miejscu które teraz zajmuje kompleks budynków księży Barnabitów, oraz plac przed katedrą Santo Stefano Maggiore

Średniowieczne Ossuarium i kościół kapucynów zostały poważnie uszkodzone w 1642 r., kiedy zawaliła się na nie dzwonnica pobliskiej katedry Santo Stefano Maggiore... Po odbudowie wnętrze uzyskało obecny rozmach, także kaplica mieszcząca ludzkie kości wzbogaciła się we freski Sebastiano Ricci (1695), prekursora Tiepolo, który sprowadził weneckie malarstwo barokowe do Mediolanu. Malowidła przedstawiają Triumf dusz czyśćcowych unoszonych do raju przez anioły i Apoteozę: Najświętszej Maryi Panny oraz świętych: Ambrożego, Sebastiana i Bernarda ze Sieny. Do licznych szczątków dołączono wtedy również kości z ciał zebranych z nieistniejących XVII-wiecznych cmentarzy, należących do mediolańskich patrycjuszy, choć wśród nich są czaszki straconych i pochowanych więźniów, zamknięte w szafie nad drzwiami. 





Z kaplicą wiążą różne legendy, w jednej z nich opowiada się o szkielecie dziewczyny nietkniętej czasem, która w noc Święta Zadusznych czyli 2 listopada wstaje i zwołuje inne szkielety aby z nimi ruszyć do tańca... ciekawe jaka muzyka wtedy im przygrywa?
 

Jako ciekawostkę trzeba dodać, że w kościele klasztornym, w jednej z kaplic, są pochowani krewni Krzysztofa Kolumba ze strony jego matki, czyli z rodziny Colon. Dokładnie, są tam grobowce  Pietro Antonio i Giovanni di Portogallo Colon, Conti della Puela e della Veragua. Nad nimi umieszczono herb rodowy z mottem: Colon diee il Nuovo Mondo alla Castiglia e al Leon (Colon dał Nowy Świat [księstwom] Kastylii i Leon). Czy i oni raz w roku dają się zaprosić do upiornego tańca, mogą stwierdzić tylko ci, którzy zostaliby w kościele do północy Dnia Zadusznych.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz