środa, 1 lipca 2020

Byli wśród nas: Dave Greenfield z the Stranglers


Jeszcze w marcu The Stranglers (pisaliśmy o ich albumie Feline TUTAJ, a o Aural Sculpture TUTAJ) przypominali swoim fanom o swojej trasie koncertowej po Wielkiej Brytanii, która zresztą miała być ich ostatnią… Początek tournee planowali w Lincoln, w październiku 2020 roku. Obiecywali wykonać wszystkie swoje hity, w tym Peaches, No More Heroes i Walk On By i tak przez wszystkie 21 dni, od końca października do końca listopada. I chyba ta ostatnia trasa jednak dojdzie do skutku, o czym wspominaliśmy TUTAJ

Straglersi jak do tej pory okazali się nie do zaduszenia, przetrwali wszystko, od odejścia ich frontmana, Hugha Cornwella, po emeryturę Jet Blacka  w wieku 78 lat, więc może przetrwają także ostatnią, wielką stratę, jaką stało się odejście na wieczność Dave Paul Greenfielda? Choć na dzień dzisiejszy wydaje się, że tego już nie pokonają.

Bo Dave Greenfield był muzykiem absolutnie wyjątkowym. Sam jego życiorys nadaje się na materiał, z którego można by wykroić niezły serial obyczajowy. 

Urodził się w Brighton w marcu 1949 roku. Jego ojciec, utalentowany pianista, był drukarzem i chociaż nie zmuszał syna do nauki gry na instrumencie, ten zaczął interesować się muzyką już w wieku trzynastu lat. W szkole kolega nauczył go gry na gitarze, zanim zaczął naukę gry na fortepianie. Opuścił szkołę w wieku siedemnastu lat, nie przystępując do egzaminów końcowych, bo dołączył do zespołu The Initials, który grał covery w amerykańskich bazach wojskowych w Niemczech. Przez następne pięć lat razem z tym zespołem podróżował po Niemczech, a w przerwach próbował dorobić jako stroiciel fortepianów i pracownik w firmie drukarskiej ojca. 

Kiedy The Initials rozwiązali się, grał w różnych zespołach, rozmaite gatunki muzyki, m.in. brass-rocka wraz z Freeway w 1972 roku i progresywnego rocka z Rusty Butler.  

Wszystko zmieniło w 1975 r. Podczas wakacji w Niemczech. Dave odpowiedział na ogłoszenie umieszczone w Melody Maker przez  The Stranglers i został zaproszony do Chiddingfold Surrey na przesłuchanie.  Był trzecim muzykiem, który zaprezentował swoje umiejętności przed triem złożonym z Jet Blacka (perkusja), Jean-Jacques Burnela (bas) i Hugh Cornwella (gitara / wokal). Zespół po odejściu gitarzysty i klawiszowca, Hansa Wärmlinga, zmuszony był znaleźć nowego muzyka. Greenfield spodobał się, został przyjęty i już po tygodniu wystąpił z nimi na Watchfield Free Festival w niedzielę 24 sierpnia. I tak już zostało na kolejne 45 lat…


Początkowo grali ponurego, wręcz mrocznego i raczej niekomercyjnego rocka, który uległ przemianie w punk rock w trakcie trasy koncertowej, odbytej z zespołem The Ramones w 1976 roku, zachowując jednak z dawnego brzmienia syntezator.


Zespół wydał ogółem 17 albumów studyjnych, w tym ostatni w 2012 roku o nazwie Giants, 15 albumów koncertowych, ostatni w 2005 roku – Coast to Coast: Live on Tour, 28 komplikacji z ostatnim tytułem, wyprodukowanym w 2006 roku The Very Best of The Stranglers, oraz dwa projekty specjalne: Laid Black i Clubbed to Death, który znalazł się w remiksie Roba D, na ścieżce dźwiękowej Matrix Reloaded.



Muzycy kilkukrotnie koncertowali w Polsce, ostatni w 2018 roku, na Tauron Life Festival w Oświęcimiu pod Krakowem. Od pewnego czasu była mowa o osiemnastym albumie studyjnym… wszystko było zaplanowane aż ogłoszono w poniedziałek 4 maja, że Greenfield zmarł poprzedniego dnia, ponieważ zaraził się koronawirusem podczas leczenia w szpitalu gdzie trafił z powodu problemów z sercem.

Dave był najbardziej zagadkowym członkiem zespołu, niezmiernie rzadko udzielał wywiadów, miał żonę Pam i nie miał dzieci… 


Nie zdradzał żadnych ambicji do kariery solowej, nie nagrał własnych indywidualnych albumów (choć ma w dorobku album z innym członkiem zespołu - Jean-Jacques Burnelem). Lecz bez jego klawiszy The Stranglers nie osiągnęłoby swojego, jakże wyróżniającego się na tle innych zespołów, brzmienia. Aby poznać lepiej Greenfielda warto zapoznać się z treścią wywiadu, którego udzielił jakiś czas temu  Damianowi  Franklinowi i Robowi Sheridan:

Przed dołączeniem do Stranglerów byłeś w wielu zespołach, w tym w Rusty Butler & Credo. Kiedy zacząłeś grać w zespołach?

Nauczyłem się grać gitarze w szkole od starszego kolegi i, gdy się wystarczająco nauczyłem, dołączyłem do zespołu. Ktoś grał na gitarze prowadzącej, a ja na rytmicznej.

Co pamiętasz z przesłuchania w domu w Chiddingfold?

Pamiętam, że kiedy tam przyjechałem, mieli tylko pianino elektryczne. W tamtych czasach zdecydowanie wolałem organy, ponieważ moja lewa ręka nie była na fortepianie tak sprawna jak na organach (to są zupełnie inne techniki). Ale oczywiście byłem wystarczająco dobry (lub najlepszy, z tych, których przesłuchiwali) i dostałem tę pracę.

Jakie były twoje pierwsze wrażenia The Stranglers, zarówno jeśli chodzi o grupę jak i o osoby?

Naprawdę nie pamiętam, poza tym, że Jet był inny niż się spodziewałem. Zapytałem go przez telefon, dlaczego nazywa się Jet, i powiedział, że to dlatego, że był najszybszym piechurem [dokładnie najszybszy na dwóch nogach].

Kiedy i gdzie po raz pierwszy wystąpiłeś z zespołem?

To był jakiś festiwal. Nie pamiętam nazwy. Myślę, że to było wkrótce po tym, jak do nich dołączyłem. (Może po niecałym tygodniu).

Ten koncert był w Watchfield Free Festival w Wiltshire, w niedzielę 24 sierpnia 1975 roku. Wcześniej sądzono, że pierwszy koncert Dave'a odbył się w Nashville Rooms, w Londynie, gdy grali w suporcie Viv Stanshall w połowie września 75 roku. (zależy od tego czy ma się na myśli koncert „darmowy,” którym był występ na festiwalu czy występ komercyjny a wtedy pierwszym był w The Nashville).

Wielu wczesnych recenzentów porównywało cię do Raya Manzarka, ale zawsze utrzymywałeś, że nie słuchałeś The Doors przed dołączeniem The Stranglers. Więc kto miał na ciebie największy wpływ?

Jedynymi utworami The Doors, które znałem, było Light My Fire i Riders on the Storm. Lecz prawdopodobnie największy wpływ na moją grę miał Jon Lord (Deep Purple), a taże Rick Wakeman (Yes).

Krytycy stale wykluczali wasz zespół z ruchu Punk ze względu na obecność instrumentów klawiszowych. Czy uważasz, że instrument, na którym grasz, wyróżnia zespół spośród innych?

Tak, na pewno. Ale zawsze uważałem, że jesteśmy New Wave, a nie Punk.

Czy w połowie lat 70. zgodziłbyś się z tezą, że twoje klawiatury były elementem łączącym Prog i Punk, a tym samym, że przyczyniły się do wzrostu komercyjnej atrakcyjności zespołu i jednocześnie w ten sposób zwiększyły waszą publiczność?

Być może, chociaż nasz styl był wtedy zdecydowanie bliższy Punkowi, a połowa naszego materiału na początku była coverami.

Na wielu wczesnych zdjęciach nosisz wisiorek z pentagramem. Jakie znaczenie ma dla ciebie ten symbol?

Pentagram reprezentuje mikrokosmos (w przeciwieństwie do makrokosmosu). Ukazuje relację między jaźnią a wszechświatem. W tamtych czasach dość intensywnie studiowałem okultyzm.

Twój charakterystyczny styl wokalny pojawił się tylko na kilku utworach podczas całej kariery zespołu. Czy lubisz śpiewać i czy uważasz, że Twój głos znów pojawi się w kolejnym nowym materiale?


Lubię czasem sobie pośpiewać. Chociaż umiem (normalnie) śpiewać melodię, nie mam odpowiedniej jakości tonalnej. Co do przyszłości, nie wiem co będzie.

Od późnych lat 70. i przez całe lata 80. grałeś w jednym z najbardziej znanych zespołów na świecie. Jak się wtedy czułeś?

Wydawało mi się wtedy, że byliśmy bardzo zajęci, zawsze coś robiliśmy; i stało się to częścią życia. Zdecydowanie podobała mi się większość tamtych chwil.

Jakie są twoje wspomnienia ze Stanglersami z czasów Robertsa / Ellisa? Czy masz jakieś szczególne przykre albo przyjemne wspomnienia?

Dla mnie najgorsze były codzienne dojazdy do Londynu na próby.

Co najbardziej lubisz teraz, co najbardziej podoba Ci się z tego że należysz do zespołu?


Bez wątpienia - Granie.

Które utwory są najtrudniejsze do grania na żywo i dlaczego?

Zwykle te z bardzo szybkimi palcówkami.

Które utwory najbardziej lubisz grać na żywo?

Te trudne.

Na jakim etapie pisania piosenek dodawane są partie klawiatury?

Zmieniało się to przez lata. Także z utworu na utwór bywało inaczej.

Czy w taki sam sposób, jak powstał Golden Brown, czy tak samo w ostatnich latach jakieś piosenki wynikły z riffu na klawiaturze?


Nie, tak nie stało się od kilku lat.

Czy wolisz niezawodność i moc nowoczesnych instrumentów cyfrowych czy fizyczną „niezręczność” starych analogowych instrumentów takich jak Hammond?

Dla mnie Hammond jest najlepszy. Jestem inną osobą, kiedy gram ma nim, prawdopodobnie ze względu na dotyk klawiatury. Ale możesz uzyskać wszystko, co chcesz, z nowoczesnego sprzętu, więc ten jest znacznie bardziej odpowiedni (i lżejszy) do użycia, a zwłaszcza surfowania.

Czy nadal masz Hammonda i czy zastanawiasz się nad użyciem go na żywo?

Nadal mam M100 i Leslie, ale nie wyobrażam sobie, aby kiedykolwiek używałbym go ponownie na scenie.

Której klawiatury używałeś w przeszłości, tęsknisz?

Na 100% do Hammonda.

Czy nadal latasz samolotami?

Ostatni raz leciałem z Tonym (który mnie tego nauczył) około rok lub dwa lata temu. Moja licencja wygasła, więc nie mogę już latać solo

Zawsze towarzyszy Ci Twoja osobista, czarna torba. Co w niej jest?

Głównie różne „magiczne puzzle”. Również papierosy, zapalniczki, długopisy, szklanki, portfel, prawo jazdy, paszport, mapy, klucze, otwieracze do butelek, szwajcarski scyzoryk itp.  Tyle wywiad z 2011 roku
(LINK).

Na końcu naszych wspomnień o klawiszowcu Dusicieli posłuchajmy jeszcze fragmentu koncertu w Polsce. Tego z 2015 roku…


Lecz może bardziej interesujący był inny polski koncert, ten z 1986 roku. Miał miejsce w czasach jeszcze głębokiej komuny w warszawskim klubie Riviera-Remont podczas festiwalu muzyki alternatywnej Poza Kontrolą. Tam wraz z muzykami zespołu Republiki: Zbigniewem Krzywańskim na gitarze, Pawłem Kuczyńskim na basie, Sławomirem Ciesielskim na perkusji wystąpił Burnel… Nie było tam Greenfielda i nie było także Ciechowskiego

Teraz za to obaj mogą zagrać wspólnie.... I wspólnie odkryć kolejny mały świat.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz