Gediminas Pranckevičius (1982 r.) tworzy ilustracje do bajek. Nie wiemy o czym są te bajki, lecz to, co widzimy na pracach demonstrowanych przez artystę w Internecie, samoistnie układa się w opowieść… Każda cyfrowa fotografia, bo w tym są jego surrealistyczne obrazy, ukazuje odrębny świat, taki, do którego każde dziecko chciałoby dotrzeć, niezależnie od tego, ile ma lat. Jest to kraina położona gdzieś na wyspie, unosząca się w powietrzu albo zanurzona w morzu.
Artysta tworzy piętrowe, skomplikowane konstrukcje, które na pozór wydają się przekazywać treści zakończone happy endem. Ale jeśli tylko przyjrzymy się, dostrzeżemy na przykład pomiędzy drzewami, czy domkami z jasno oświetlonymi oknami, stojącą na zielonej polanie gilotynę. Albo płonący wewnątrz młyn. Lub zatopiony w stawie pozbawionym brzegów fortepian… Do tego jeszcze skały wyspy układające się w czaszkę i samotne, smutne sylwetki ludzi. On sam w jednym z wywiadów przyznał, że większość moich prac jest mroczna (LINK) , więc może te światy nie są tak bajkowe, jak by nam się wydawało i raczej są to stany z których autor stara się uciec, co nie końca mu się udaje, mimo podjętych wysiłków?
Teraz wykonuje oprawy plastyczne do książek z obrazkami, tworzy plakaty i… okładki albumów muzycznych. Jedną z nich wykonał dla Lee DeWyze do płyty Oil & Water, z której prezentujemy singiel:
Czujących niedosyt zapraszamy na stronę artysty, warto zajrzeć na nią, zwłaszcza, że oprócz zdjęć można na niej jeszcze zobaczyć krótkie animowane formy, w których cyfrowe kompozycje się ożywiają (LINK).
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz