wtorek, 9 lutego 2021

Surrealistyczne fotografie Gediminasa Pranckevičiusa: Większość moich prac jest mroczna

Gediminas Pranckevičius (1982 r.) tworzy ilustracje do bajek. Nie wiemy o czym są te bajki, lecz to, co widzimy na pracach demonstrowanych przez artystę w Internecie, samoistnie układa się w opowieść… Każda cyfrowa fotografia, bo w tym są jego surrealistyczne obrazy, ukazuje odrębny świat, taki, do którego każde dziecko chciałoby dotrzeć, niezależnie od tego, ile ma lat. Jest to kraina położona gdzieś na wyspie, unosząca się w powietrzu albo zanurzona w morzu. 







Artysta tworzy piętrowe, skomplikowane konstrukcje, które na pozór wydają się przekazywać treści zakończone happy endem. Ale jeśli tylko przyjrzymy się, dostrzeżemy na przykład pomiędzy drzewami, czy domkami z jasno oświetlonymi oknami, stojącą na zielonej polanie gilotynę. Albo płonący wewnątrz młyn. Lub zatopiony w stawie pozbawionym brzegów fortepian… Do tego jeszcze skały wyspy układające się w czaszkę i samotne, smutne sylwetki ludzi.  On sam w jednym z wywiadów przyznał, że większość moich prac jest mroczna (LINK) , więc może te światy nie są tak bajkowe, jak by nam się wydawało i raczej są to stany z których autor stara się uciec, co nie końca mu się udaje, mimo podjętych wysiłków?







Zamiłowanie do szczegółów zapewne wzięło się u Pranckevičiusa ze szkoły, ukończył bowiem wileńską Akademię Sztuk Pięknych. I to dobre przygotowanie warsztatowe doskonale widać w jego pracach. Dostrzec w nich można zresztą także aluzje do jego własnej historii, przeniesionej w emocje, którymi naznaczone są te zdjęcia. Otóż jego wuj był malarzem i mały Gediminas nie raz odwiedzał jego pachnące farbą i wypełnione obrazami atelier. Równie często zachodził do teatru, gdzie jego babcia była bileterką. Pewnie podpatrywał więc grę aktorów oraz podziwiał ten moment, gdy płaska scenografia nagle, za sprawą oświetlenia, przemieniała się w realny świat. On sam także po studiach dostał zatrudnienie w kinoteatrze, lecz wybrał coś innego. Zaczął od reklamy a potem poszedł własną drogą. 

Teraz wykonuje oprawy plastyczne do książek z obrazkami, tworzy plakaty i… okładki albumów muzycznych. Jedną z nich wykonał dla Lee DeWyze do płyty Oil & Water, z której prezentujemy singiel:  

Czujących niedosyt zapraszamy na stronę artysty, warto zajrzeć na nią, zwłaszcza, że oprócz zdjęć można na niej jeszcze zobaczyć krótkie animowane formy, w których cyfrowe kompozycje się ożywiają (LINK). 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz