Pisaliśmy o nich kilka razy (TUTAJ), nawet przeprowadziliśmy z nimi wywiad TUTAJ. Jest tak dlatego, że uważamy Free Games For May za jeden z najciekawszych zespołów polskiej sceny chłodnofalowej.
Ich niedawno wydany album Leave a Bruise (opisany TUTAJ) zyskał naszą bardzo pozytywną recenzję, a ostatnio został nagrany znakomicie na żywo (TUTAJ).
Tym bardziej wyczekiwaliśmy premiery nowego wydawnictwa zespołu, i doczekaliśmy się bowiem 11.11.2021 miała ona miejsce.
Dostaliśmy w prezencie Cuts and Bruises, który zaskakuje.
Ale jest też bardzo pozytywne zaskoczenie - muzyka. Muzyka bowiem na tej EPce ewoluowała. Stała się mniej post-punkowa a zespół podążył w kierunku ambient, znanego z produkcji wczesnego 4AD.
Pierwszy utwór - Sundowner, jest lekko jeszcze utrzymany w poprzednim stylu, zwłaszcza jeśli chodzi o bas. Ale mamy wyraźnie cofnięte na dalszy plan wokale (głównie w zwrotkach). Core jest bardzo ciekawy, zwłaszcza jeśli chodzi o to, jak budowane jest w nim napięcie. Znakomite wokale Hanny dopełniają obrazu. Całość kończy Darling, szybko wpadający w ucho przez swoją melodyjność.
Całość ma o wiele lżejsze gitary, brzmi doskonale i pokazuje, że nasza wiara w FGFM jest jak najbardziej uzasadniona.
Idą dzielnie w swoim kierunku gdzieś w stronę Slowdive i Cocteau Twins. Szukanie własnego stylu to wielki plus. Do minusów zaliczamy okładkę i miks, trudno zrozumieć o czym śpiewają niestety. A na ich Bandcampie tekstów ani śladu.
Reasumując 5.5/6, z niecierpliwością czekamy na nowy album. I cały czas kibicujemy.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz