środa, 7 grudnia 2022

Archiwum artykułów o Joy Division, Mick Middles dla Sounds 20.10.1978: recenzja koncertu Joy Division w Russel Club

Mick Middles w artykule z 20.10.1978 opisuje koncert Joy Division w Russel Club w Manchesterze, pod szyldem Factory

Zaczyna się od opisu nieletniego, próbującego bezskutecznie zakupić piwo, podczas gdy za jego plecami występują właśnie Joy Division. Wyglądają nietypowo, bowiem basista stoi tyłem do publiki, kołysząc się ze strony na stronę w rytm muzyki. Z boku w pełniej nieruchomości gitarzysta, za nim perkusista z dość ubogim zestawem, a na czele frontman machający ręką w epileptycznym stylu i krzyczący teksty. Widziałem okropności zakopane w piachu,  bezpieczeństwo zagwarantowane nielicznym, kiedy trzymamy się za ręce.

Pada po tym krótka prezentacja zespołu, który rok wcześniej debiutował jako Warsaw. Atmosfera jednak (a jest wieczór z piątku na sobotę) jest dość nieciekawa, ludzie bowiem chcą bardziej się zalać w trupa, niż oglądać zespół. Ten brak zainteresowana deprymuje muzyków, przez co grają poniżej możliwości. A przecież 3 tygodnie temu otrzymali niesamowite owacje, gdy startowali w konkursie Band On The Wall, przed mocno wymagającą publiką.

Kończą antyklimatycznie, a autor wychodzi rozczarowany z klubu zabierając ze sobą darmowy egzemplarz 12-calowego singla. 

Kolejnego dnia rano Middles odpala singla zespołu. Zaczyna się, ponuro i głośno, coś jakby w stylu wczesnego Black Sabbath. Padają pierwsze wersy tekstu piosenki Warsaw. Autor przyznaje, że nigdy nie słyszał tak głośno nagranej płyty, jest głośna, ale też i eksperymentalna. Chyba da się ją porównać do Wire. Jest wspaniała i bardzo szczera. Nazywa się An Ideal For Living i jest wydana przez Anonymous Records jako 12 calowy singiel (warto zobaczyć TUTAJ). Wcześniej wydana była na zwykłym singlu, ale bez mocy jak teraz. 30 godzin później rozpoczyna się wywiad z zespołem, który omawialiśmy na naszym blogu wiele razy.


Podsumowując można dodać tylko, że Rob Gretton trafił w dziesiątkę ze wznowieniem An Ideal For Living, w nowej okładce i wreszcie z odpowiednim poziomem głośności. Oryginał był bowiem nagrany zbyt cicho i miał kojarzącą się z Niemcami szatę graficzną (autorstwa Bernarda Sumnera). Warto też dodać, że stojący tyłem do publiki Hook jest już w tamtym czasie znakiem rozpoznawczym zespołu, a ponieważ było to przed pierwszym atakiem epilepsji Curtisa, trudno dać wiarę twierdzeniom, że basista zespołu stał tyłem, z troski o Iana, żeby mieć go na oku i pomóc w razie ataku. 

Wkrótce kolejne artykuły z archiwum, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz