Trochę ciepła w tym chłodzie
Zimna rutyna w której spoczywam
Rosnąca apatia mnie zabija
Niezrozumienie cały czas
Kiedy ciemność narastała dzień po dniu
Odkryć delikatność
Nieprzytomny, niestałość grawitacji
Nieruchomy, brudny deszcz
Nasze ciche sterylne powietrze
Powoli mnie spalasz
Powoli zabijasz
Wyrzucasz bomby ze swojego gardła
Każda z nich trafia w moje serce
Spala wszystko co po drodze
Niszczy wszystko co pomiędzy
Ale nadejdzie eksplozja
i w końcu cię zabije
To cena twojej zemsty
I to znowu ja zapłacę twój rachunek
Sprzedając mój smutek
Dla odrobiny ciepła w tym chłodzie
Zapatrzony ciągle w tą samą stronę
Swoimi nowymi ale innymi oczami
To czyni każdy krok lżejszym
Czyni każdą kłótnię łatwiejszą
Słońce wyłania się zza drzew
Mignięcie szczęścia rosnąca wolność
Wewnątrz przynosi życie
Jest antidotum
Na twoje niewidzialne przekleństwo
Powoli mnie spalasz
Powoli zabijasz
Wyrzucasz bomby ze swojego gardła
Każda z nich trafia w moje serce
Spala wszystko co po drodze
Niszczy wszystko co pomiędzy
Ale nadejdzie wybuch
i w końcu cię zabije
To cena twojej zemsty
I to znowu ja zapłacę twój rachunek
Sprzedając mój smutek
Dla odrobiny ciepła w tym chłodzie
Powolnie zanikając
Zwykliśmy mówić tak długo
O rzeczach które nadejdą
Noc popłynęła do morza
Uśmiechnięta i wolna
Twoje oczy zbyt głębokie by okłamać
Chwile które przechodzą
Zapraszają mnie obok ciebie bym widział
Rozpoczynasz milcząco
Leżeliśmy na piasku
Trzymałaś mnie za rękę
Bawiłaś się w morzu
Wciąż uśmiechając się do mnie
Później upadłaś w mrok
Wymachując ramionami
Wołam cię przez sen
Okłamuję się
Zwykliśmy tak długo rozmawiać
O chwilach które minęły
Zawsze starałaś się zmniejszyć moje cierpienie
Miłość bez ograniczeń
Twoje oczy zbyt jasne by kłamać
Przyjaciele otaczający uśmiechem
Zapraszają mnie koło ciebie bym zobaczył
Jak cicho bledniemy
Leżeliśmy na piasku
Trzymałaś mnie za rękę
Bawiłaś się w morzu
Wciąż uśmiechając się do mnie
Później upadłaś w mrok
Wymachując ramionami
Wołam cię przez sen
Mam nadzieję że będziesz tutaj
Delikatna deklaracja
Wchodząc na stopień
Dźwięki znikąd
Twój delikatny głos
Mój głos spokojny
Chcę się obudzić
I wypowiedzieć Twoje imię
Twoje smutne piękne oczy
I ich delikatne zapewnienie
Wszystkie słowa bez znaczenia w telefonie
Nieskończone oczekiwanie na nowy świt
Będę czekał zapatrzony
W miejsce w które nikt się nie zapatrzy
Chciałbym być gdzieś jeszcze
Rozpocząć znowu i zapomnieć
Z góry w dół
Wszystko czego się nauczyłem i myślałem
Nigdy mnie nie zobaczysz
Dwa razy tak samo
Razem z tobą
We wszystkim co robimy
Wszystkie słowa bez znaczenia w telefonie
Nieskończone oczekiwanie na nowy świt
Będę czekał zapatrzony
W miejsce w które nikt się nie zapatrzy
Wszystkie słowa bez znaczenia w telefonie
Nieskończone oczekiwanie na nowy świt
Po naszym zachodzie słońca
Moje przeprosiny
W zależności od tego co powinienem czuć
W drodze za dnia zdecydowałem się odejść
Pamiętając miejsca
Którymi szliśmy
Przedtem
Pamiętając czas
Kiedy byliśmy zakochani
Topniejące nastroje każdego dnia
Czekam na mój lek
Czułaś kiedyś to samo?
Czy powiedziałem do widzenia?Zastanowienie przychodzi powoli
Zawalają się mosty
Puste przestrzenie
Twojej nienawiści
Otaczające ściany
Budujesz
Widzisz mnie?
Proszę oto moje przeprosiny
To właśnie sposób w jaki teraz trwamy
Przyjdzie nasza zima
Czujesz teraz to samo?
Powiedziałem do widzenia?
To właśnie sposób w jaki teraz trwamy
Przyjdzie nasza zima
Czujesz teraz to samo?
Powiedziałem do widzenia?
Stały kontrast
Każdego ranka
Narasta moja autodestrukcja
Uśpiony dzień po dniu
By zmienić scenariusz tego przedstawienia
Stały kontrast zbyt głęboki
Doświadczam stratę od tamtego dnia, 19 lat temu
Mali budowniczy wewnątrz i dookoła
Niszczą i znowu budują
Na bardziej trwałym gruncie
Opuszczam cię teraz
Odprawiam się stąd
By nie doznać tego cierpienia
Jakim jest pisanie i czytanie twojego imienia
Żyłem w innym świecie
Innym życiem
To nie ja
Marząc każdego dnia
Każdej nocy
Jak szczęśliwym mógłbym być
Moje uszy napełniały się
Muzyką głośniejszą niż cisza we mnie
Starałem się wyrównać rachunki mojego życia
Ale pusta kartka jest wszystkim co pozostało
Jest obsesją rozpaczliwej nadziei
Na coś za czym nie mogłem nadążyć
Wciąż uderzam głową w ścianę
Bo za bardzo boję się stracić twoją miłość
Ale opuszczam cię teraz
Odprawiam się stąd
By uniknąć doznania tego cierpienia
Jakim jest pisanie i czytanie twojego imienia
Nadejdzie zima
Ciemne chmury
Daleko i znów blisko
Spadające liście
Poruszane przez powietrze
Nagle pojawia się odległy wiatr
Dźwięczy z obłoków
W moich uszach
Dobrze znany zapach w powietrzu
Cichy… sugerujący…. niewidzialnie zaczyna spadać
Twoje milczenie głośniejsze niż słowa w moich ustach
I upadła przyszłość
Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu
Przez labirynt twojej pamięci
Minując naszą drogę
Wiem chciałem uciec
Ale dzięki lukom jakie tworzę
Mam to przyjemne uczucie dotykania twojej skóry
Być tutaj z tobą znowu oddychać
Jak tysiące okien w nieskończonym czasie
Na ciemnym niebie lśnią światła gwiazd
Przynoszą nam historię z czasu przed początkiem
Martwych i żywych słów
Planet i gwiazd
Jak tysiące okien w nieskończonym czasie
Na ciemnym niebie lśnią światła gwiazd
Przynoszą nam historię z czasu przed początkiem
Martwych i żywych słów
Planet i gwiazd
Słońce nad morzem
Przyczyny strachu
Cisza która się potęguje
Nienawiść narasta wolno
Wyrwa między nami
Ciepło nas opuszcza
Widzimy co zrobiliśmy
Miejsca w których żyliśmy
Twój delikatny głos
Mój głos spokojny
Telefon w twojej dłoni
Twoja droga ku końcowi
Zostawiliśmy nasze myśli
I wszystko wkoło
Twarze naszych przyjaciół
Ogień na piasku
Gwiazdy w nocy
Planety i nieba
To w co wierzyłaś
To co zniknęło
W ciemności
Umieram w twoim sercu
Lato odeszło
Przyjdzie zima
To nadeszło i nas pozostawiło
Przyczyny strachu
Cisza która się potęguje
Nienawiść narasta wolno
Wyrwa między nami
Ciepło nas opuszcza
Widzimy co zrobiliśmy
Miejsca w których żyliśmy
Twój delikatny głos
Mój głos spokojny
Telefon w twojej dłoni
Twoja droga ku końcowi
Zostawiliśmy nasze myśli
I wszystko wkoło
Twarze naszych przyjaciół
Ogień na piasku
Gwiazdy w nocy
Planety i nieba
To w co wierzyłaś
To co zniknęło
W ciemności
Umieram w twoim sercu
Lato odeszło
Przyjdzie zima
To nadeszło i nas pozostawiło
ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów
Zimna rutyna w której spoczywam
Rosnąca apatia mnie zabija
Niezrozumienie cały czas
Kiedy ciemność narastała dzień po dniu
Odkryć delikatność
Nieprzytomny, niestałość grawitacji
Nieruchomy, brudny deszcz
Nasze ciche sterylne powietrze
Powoli mnie spalasz
Powoli zabijasz
Wyrzucasz bomby ze swojego gardła
Każda z nich trafia w moje serce
Spala wszystko co po drodze
Niszczy wszystko co pomiędzy
Ale nadejdzie eksplozja
i w końcu cię zabije
To cena twojej zemsty
I to znowu ja zapłacę twój rachunek
Sprzedając mój smutek
Dla odrobiny ciepła w tym chłodzie
Zapatrzony ciągle w tą samą stronę
Swoimi nowymi ale innymi oczami
To czyni każdy krok lżejszym
Czyni każdą kłótnię łatwiejszą
Słońce wyłania się zza drzew
Mignięcie szczęścia rosnąca wolność
Wewnątrz przynosi życie
Jest antidotum
Na twoje niewidzialne przekleństwo
Powoli mnie spalasz
Powoli zabijasz
Wyrzucasz bomby ze swojego gardła
Każda z nich trafia w moje serce
Spala wszystko co po drodze
Niszczy wszystko co pomiędzy
Ale nadejdzie wybuch
i w końcu cię zabije
To cena twojej zemsty
I to znowu ja zapłacę twój rachunek
Sprzedając mój smutek
Dla odrobiny ciepła w tym chłodzie
Powolnie zanikając
Zwykliśmy mówić tak długo
O rzeczach które nadejdą
Noc popłynęła do morza
Uśmiechnięta i wolna
Twoje oczy zbyt głębokie by okłamać
Chwile które przechodzą
Zapraszają mnie obok ciebie bym widział
Rozpoczynasz milcząco
Leżeliśmy na piasku
Trzymałaś mnie za rękę
Bawiłaś się w morzu
Wciąż uśmiechając się do mnie
Później upadłaś w mrok
Wymachując ramionami
Wołam cię przez sen
Okłamuję się
Zwykliśmy tak długo rozmawiać
O chwilach które minęły
Zawsze starałaś się zmniejszyć moje cierpienie
Miłość bez ograniczeń
Twoje oczy zbyt jasne by kłamać
Przyjaciele otaczający uśmiechem
Zapraszają mnie koło ciebie bym zobaczył
Jak cicho bledniemy
Leżeliśmy na piasku
Trzymałaś mnie za rękę
Bawiłaś się w morzu
Wciąż uśmiechając się do mnie
Później upadłaś w mrok
Wymachując ramionami
Wołam cię przez sen
Mam nadzieję że będziesz tutaj
Delikatna deklaracja
Wchodząc na stopień
Dźwięki znikąd
Twój delikatny głos
Mój głos spokojny
Chcę się obudzić
I wypowiedzieć Twoje imię
Twoje smutne piękne oczy
I ich delikatne zapewnienie
Wszystkie słowa bez znaczenia w telefonie
Nieskończone oczekiwanie na nowy świt
Będę czekał zapatrzony
W miejsce w które nikt się nie zapatrzy
Chciałbym być gdzieś jeszcze
Rozpocząć znowu i zapomnieć
Z góry w dół
Wszystko czego się nauczyłem i myślałem
Nigdy mnie nie zobaczysz
Dwa razy tak samo
Razem z tobą
We wszystkim co robimy
Wszystkie słowa bez znaczenia w telefonie
Nieskończone oczekiwanie na nowy świt
Będę czekał zapatrzony
W miejsce w które nikt się nie zapatrzy
Wszystkie słowa bez znaczenia w telefonie
Nieskończone oczekiwanie na nowy świt
Po naszym zachodzie słońca
Moje przeprosiny
W zależności od tego co powinienem czuć
W drodze za dnia zdecydowałem się odejść
Pamiętając miejsca
Którymi szliśmy
Przedtem
Pamiętając czas
Kiedy byliśmy zakochani
Topniejące nastroje każdego dnia
Czekam na mój lek
Czułaś kiedyś to samo?
Czy powiedziałem do widzenia?Zastanowienie przychodzi powoli
Zawalają się mosty
Puste przestrzenie
Twojej nienawiści
Otaczające ściany
Budujesz
Widzisz mnie?
Proszę oto moje przeprosiny
To właśnie sposób w jaki teraz trwamy
Przyjdzie nasza zima
Czujesz teraz to samo?
Powiedziałem do widzenia?
To właśnie sposób w jaki teraz trwamy
Przyjdzie nasza zima
Czujesz teraz to samo?
Powiedziałem do widzenia?
Stały kontrast
Każdego ranka
Narasta moja autodestrukcja
Uśpiony dzień po dniu
By zmienić scenariusz tego przedstawienia
Stały kontrast zbyt głęboki
Doświadczam stratę od tamtego dnia, 19 lat temu
Mali budowniczy wewnątrz i dookoła
Niszczą i znowu budują
Na bardziej trwałym gruncie
Opuszczam cię teraz
Odprawiam się stąd
By nie doznać tego cierpienia
Jakim jest pisanie i czytanie twojego imienia
Żyłem w innym świecie
Innym życiem
To nie ja
Marząc każdego dnia
Każdej nocy
Jak szczęśliwym mógłbym być
Moje uszy napełniały się
Muzyką głośniejszą niż cisza we mnie
Starałem się wyrównać rachunki mojego życia
Ale pusta kartka jest wszystkim co pozostało
Jest obsesją rozpaczliwej nadziei
Na coś za czym nie mogłem nadążyć
Wciąż uderzam głową w ścianę
Bo za bardzo boję się stracić twoją miłość
Ale opuszczam cię teraz
Odprawiam się stąd
By uniknąć doznania tego cierpienia
Jakim jest pisanie i czytanie twojego imienia
Nadejdzie zima
Ciemne chmury
Daleko i znów blisko
Spadające liście
Poruszane przez powietrze
Nagle pojawia się odległy wiatr
Dźwięczy z obłoków
W moich uszach
Dobrze znany zapach w powietrzu
Cichy… sugerujący…. niewidzialnie zaczyna spadać
Twoje milczenie głośniejsze niż słowa w moich ustach
I upadła przyszłość
Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu
Przez labirynt twojej pamięci
Minując naszą drogę
Wiem chciałem uciec
Ale dzięki lukom jakie tworzę
Mam to przyjemne uczucie dotykania twojej skóry
Być tutaj z tobą znowu oddychać
Jak tysiące okien w nieskończonym czasie
Na ciemnym niebie lśnią światła gwiazd
Przynoszą nam historię z czasu przed początkiem
Martwych i żywych słów
Planet i gwiazd
Jak tysiące okien w nieskończonym czasie
Na ciemnym niebie lśnią światła gwiazd
Przynoszą nam historię z czasu przed początkiem
Martwych i żywych słów
Planet i gwiazd
Słońce nad morzem
Przyczyny strachu
Cisza która się potęguje
Nienawiść narasta wolno
Wyrwa między nami
Ciepło nas opuszcza
Widzimy co zrobiliśmy
Miejsca w których żyliśmy
Twój delikatny głos
Mój głos spokojny
Telefon w twojej dłoni
Twoja droga ku końcowi
Zostawiliśmy nasze myśli
I wszystko wkoło
Twarze naszych przyjaciół
Ogień na piasku
Gwiazdy w nocy
Planety i nieba
To w co wierzyłaś
To co zniknęło
W ciemności
Umieram w twoim sercu
Lato odeszło
Przyjdzie zima
To nadeszło i nas pozostawiło
Przyczyny strachu
Cisza która się potęguje
Nienawiść narasta wolno
Wyrwa między nami
Ciepło nas opuszcza
Widzimy co zrobiliśmy
Miejsca w których żyliśmy
Twój delikatny głos
Mój głos spokojny
Telefon w twojej dłoni
Twoja droga ku końcowi
Zostawiliśmy nasze myśli
I wszystko wkoło
Twarze naszych przyjaciół
Ogień na piasku
Gwiazdy w nocy
Planety i nieba
To w co wierzyłaś
To co zniknęło
W ciemności
Umieram w twoim sercu
Lato odeszło
Przyjdzie zima
To nadeszło i nas pozostawiło
ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów
Nosound - A Sense of Loss Kscope UK, 2009,
Produkcja: Giancarlo Erra, Tracklista: Some Warmth Into This Chill, Fading
Silently, Tender Claim , My Apology, Constant Contrast, Winter Will Come
Gotyk po
włosku? Dlaczego nie... Przecież kilka razy pisaliśmy o doskonałych włoskich chłodnych klimatach, jak choćby o bohaterach dzisiejszego wpisu (TUTAJ), znakomitych Be Forest (TUTAJ), czy Der Noir (TUTAJ). I o włoskich kapelach jeszcze będzie.
Dziś niesamowita opowieść w zasadzie jeden długi utwór o bólu rozstania. 19 lat to nie jest mało, i jak można się domyślić, autorowi nie jest łatwo przeżyć rozstanie po tylu latach. Jednak finalnie odchodzi.
Posłuchajmy czym jest koniec uczuć w klimacie Rzymu, gdzie powstała i nagrana została ta nostalgiczna opowieść...
Dziś niesamowita opowieść w zasadzie jeden długi utwór o bólu rozstania. 19 lat to nie jest mało, i jak można się domyślić, autorowi nie jest łatwo przeżyć rozstanie po tylu latach. Jednak finalnie odchodzi.
Posłuchajmy czym jest koniec uczuć w klimacie Rzymu, gdzie powstała i nagrana została ta nostalgiczna opowieść...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz