czwartek, 27 grudnia 2018

Kapłani liczby 23: Ian Curtis, William S. Burroughs, Martin Hannett i Psychic TV

Liczby i cyfry - rozmaicie się kojarzą. Na przykład cyfra 7 jest uważana za szczęśliwą a liczba 13 za pechową. W Polsce najbardziej tajemniczą liczbą jest 44 a w zasadzie Czterdzieści i Cztery, która pojawiła się w dramacie narodowym Dziady Mickiewicza i oznacza…. Właśnie nie do końca wiadomo co. Ale na pewno coś wzniosłego i wspaniałego. 

Na Zachodzie, w krajach anglosaskich, znów nadzwyczajną liczbą jest 23, często określaną jako liczba incydentów, bez generalizowania na dobre czy złe. Wiara w korelacje pomiędzy tą liczbą a wydarzeniami nazywana jest Enigma 23.
 
Wiele osób miało i ma wręcz obsesję na jej punkcie, na przykład William Burroughs, ulubiony pisarz Iana Curtisa, o których spotkaniu pisaliśmy jakiś czas temu (TUTAJ). Powód jego fascynacji Enigmą 23 był prozaiczny. Gdy pisarz mieszkał w Tangerze poznał tam niejakiego kapitana Clarka, który kierował promem kursującym pomiędzy Hiszpanią i Marokiem. Pewnego razu Clark powiedział Burroughsowi, że od 23 lat pokonuje tę trasą bez żadnego incydentu. I zaraz tego samego dnia prom zatonął, zabijając kapitana. Gdy Burroughs myślał o tym incydencie, w tym samym czasie radiowy dziennik ogłosił katastrofę lotu 23 na trasie Neowy Jork - Miami. Pilotem samolotu również był kapitan Clark, oczywiście inny niż ten z promu. Odtąd pisarz do końca życia notował każde zdarzenie związane z numerem 23, a w końcu napisał powieść The Last Words of Dutch Schultz złożoną z sekwencji osadzonych wokół powtarzających się zdarzeń powiązanych liczbą 23. 


Wracając do spotkania Burroughsa z Curtisem trzeba dodać, że miało ono miejsce w belgijskim klubie Plan K, z okazji jego otwarcia, które zostało pomyślane jako widowisko multimedialne. W jego trakcie zespół teatralny Plan K wykonał performance 23 Skidoo i wystąpiły zespoły Joy Division oraz Cabaret Voltaire LINK

Liczbą 23 fascynowali się również muzycy. Grupa Psychic TV założona przez legendę muzyki industrialnej Neila Megsona znanego jako Genesis P-Orridge (był podobno ostatnim rozmówcą Iana Curtisa o czym pisaliśmy TUTAJ) wydała 23 albumy w ciągu 23 miesięcy trafiając tym wynikiem do księgi Guiness'a. Genesis podobno opowiedział o zagadkowej liczbie 23 członkom zespołu Cabaret Voltaire, co zrelacjonował w jednym z wywiadów. Okazali zainteresowanie, lecz byli sceptyczni. Dwa dni potem zadzwonili do muzyka z pretensjami: Ty draniu! . . . Przyjechaliśmy do Holandii na trzy koncerty i w każdym hotelu mieliśmy pokój 23, a koncert 23 był całkowitą katastrofą. I gdzie się nie obrócimy jest 23. Coś ty zrobił? - Cóż, powiedziałem tylko, że zaczniecie to dostrzegać. 

Podobno Martin Hannett (TUTAJ) był zafascynowany numerem 23 i lubił wyszukiwać go w życiu swoich znajomych,  a więcej o jego obsesji na punkcie liczby 23 napisano  TUTAJ.
Oczywiście fani Iana Curtisa dotknięci wirusem 23 wskazują na wydarzenia związane z tą liczbą w jego życiu. Wiążą z nią następujące fakty: Ian Curtis miał 23 lata, kiedy zmarł, ożenił się 23 sierpnia, ostatnią płytą którą nagrał był singiel Love Will Tear Us  Apart (FAC 23), a jego ciało znaleziono 18 maja (18. 05 czyli 18+5=23). Poza tym jeden z jego wierszy, dość istotnych dla niego bo o śmierci zatytułowany był Johny 23 (więcej o nim TUTAJ).
Nie wolni od obsesji liczbą 23 byli inni twórcy, wśród nich pojawiają się i ci, których opisaliśmy na naszym blogu, na przykład HR Giger (TUTAJ), a także Arthur Koestler czy Umberto Eco.
Oczywiście tych prawidłowości nie należy brać na serio, stad lekko humorystyczna treść naszego wpisu. Zdajemy sobie sprawę, że podobnej analizy można dokonać dla dowolnej liczby...

Może więc pozostańmy przy naszym mickiewiczowskim 44?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz