Z okazji Świąt Bożego Narodzenia przerywamy na chwilę działalność, zapraszając czytelników do zapoznawania się ze starszymi materiałami. My też musimy nieco odpocząć, poza tym warto przygotować się i wyciszyć na okres Świąt.
Ci którzy są wierzący wiedzą co nas czeka.
Ci którzy są niewierzący, niech się zastanowią, że jednak nie bez powodu cały świat zatrzymuje się w tym okresie i coś czci... Właśnie, co?
Zatem spokojnych, zdrowych i wyciszonych Świąt Bożego Narodzenia w gronie bliskich.
A skoro za chwilę Nowy Rok, to również i z tej okazji ślemy wszystkim naszym czytelnikom życzenia. Szczególne pozdrowienia i podziękowania kierujemy do osób propagujących nas na X i w innych miejscach w sieci. Czujcie się jak część załogi, mowa tutaj głównie o Jakubie Poznańskim, Małgosi D, Nieprzypadku i AJB.
Oby ten rok nie przyniósł nam wojny. Oby ten rok uwolnił Polskę z pazurów ateistów, neokomunistów, mumii europejskiej i Niemiec.
Reasumując: Ojczyznę wolną, racz nam wrócić Panie.
Żyd z Nazaretu żyjący w I wieku, a noszący imię Józef stał się jedną z najbardziej znanych osób na świecie, nie wypowiadając ani jednego słowa. W Biblii św. Józef jest prawie niewidzialny. Nowy Testament odnosi się do niego, jako do prawnego ojca Jezusa i męża Maryi. Występuje jednak tylko w kilku początkowych momentach życia Jezusa. We śnie przeżył swoje Zwiastowanie, opiekował się Maryją i Jezusem od chwili narodzin Dzieciątka i ucieczki do Egiptu. Po raz występuje w opisie pielgrzymki Świętej Rodziny do Jerozolimy, kiedy 12 letni Jezus zaginął i odnalazł się w Świątyni. Kilka lat później najprawdopodobniej umarł w Nazarecie…
Cichy styl życia Józefa wpłynął na jego wyobrażenia w sztuce. Od pierwszych wieków aż do XVI stulecia Józef ukazywany był w tylko towarzystwie Maryi i Jezusa, w scenach Narodzin i Adoracji Dzieciątka Jezus, ucieczki do Egiptu, ewentualnie podczas innych chwil opisanych w Ewangelii. Tak jest na najstarszym przedstawieniu, na mozaice w Bazylice Santa Maria Maggiore w Rzymie, gdzie Józef został pokazany jako młody, brodaty, ubrany w rzymską tunikę mężczyzna w scenie Narodzin Jezusa, rozmawia z aniołami, trzymając w lewej ręce nie kij pasterski ale laskę symbolizującą władzę i odpowiedzialność. W innym cyklu Józef stoi na tle Betlejem, miasta Dawida, z rodu którego narodził się Jezus. Po prawej jego stronie widać Jerozolimę, miejsce śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Potem, z biegiem czasu, wraz z wzrostem nabożeństwa do św. Józefa, zaczęto go pokazywać głównie jako opiekuna Maryi i Dzieciątka. W tryptyku z Pokłonem Trzech Króli Hieronima Boscha (1494) św. Józef na lewym skrzydle klęczy w cieniu i ogrzewa pieluszki nowonarodzonego dziecka przy ognisku.
W innych dziełach, na przykład w obrazie Odpoczynek podczas ucieczki do Egiptu Gerarda Davida (1510), Maryja karmi Dzieciątko winogronami, a św. Józef w tym czasie strąca kijem kasztany z drzewa.
Na innym obrazie św. Józef na przykład gotuje na podłodze kaszkę.
Conrad von Soest , Boże Narodzenie (1403)
Jak widzimy Conrad von Soest przedstawia Józefa jako starszego mężczyznę, o siwych włosach i długiej, białej brodzie. I mimo, że temat przedstawień jest dość schematycznie ukazywany to sam św. Józef wyobrażany jest różnorodnie: Święty jest stary, młody, w chwili snu, podczas pracy, o sporej tężyźnie ale i w słabości zdradzającej podeszły wiek.
I tu dotykamy kolejnego problemu z tym Świętym, którym był teologiczny dylemat związany z jego wiekiem. Czy Józef był stary, gdy się żenił z Maryją? Raczej musiał być w sile wieku, bo według Ewangelii św. Józef wyruszył pieszo lub na ośle w fizycznie wymagającą podróż do Egiptu, aby uchronić swojego ziemskiego syna i żonę przed zemstą z rąk Heroda. Ponadto św. Józef był cieślą, a praca ta wymagała siły i zręczności. Nauczył także tego rzemiosła Jezusa.
W XVII wieku następuje radykalna zmiana w sztuce, wraz z upowszechnianiem się idei kontrreformacji. Św. Józef na obrazach zostaje pokazany sam na sam z Dzieciątkiem, artyści podkreślali w ten sposób związek pomiędzy ojcem i synem, przywiązanie i pełne czułości chwile. W najczęściej reprodukowanym obrazie autorstwa Guido Reniego (1635) św. Józef trzyma Dzieciątko tak samo jak wcześniej Madonna, a ono bawi się jego brodą. U Bartolomé Estebana Murillo św. Józef podtrzymuje dziecko stojące na kamiennym cokole, aby nie spadło.
Guido Reni, Święty Józef trzymający na rękach Dzieciątko Jezus (1635)
Bartolomé Esteban Murillo, Święty Józef i Dzieciątko Jezus (1665-66)
W czasach nowożytnych Opiekun Jezusa staje się patronem królestw i prowincji. Hiszpański król Karol II mianował Józefa patronem swojego imperium. W Austrii i Czechach za cesarza Józefa zapanował Józefinizm i powstały ogromne cykle malarskie ze scenami z życia św. Józefa. Przenoszony przez misjonarzy kult św. Józefa na obie Ameryki skutkuje nowymi, niezwykłymi plastycznymi pracami. W Peru artyści połączyli wizerunek przywieziony z Europy z elementami pochodzącymi z ich rodzimej tradycji. W rezultacie powstał niezwykły obraz na którym Józef trzyma małego Jezusa na rączkę, jakby obaj zostali uchwyceni podczas spaceru (LINK). Obaj odziani są w jaskrawe, pokryte płatkami złota szaty uszyte z tkaniny Cumbi, materiału zarezerwowanego dla władców Inków. Czerwone sandałki Jezusa nawiązują do obuwia noszonego przez arystokrację inkaską. Jezus przy tym niesie koszyczek z narzędziami stolarskimi…
Malarz szkoły z Cuzco, Święty Józef i Dzieciątko Jezus (przełom XVII i XVIII w.)
W Polsce najważniejsze sanktuarium św. Józefa znajduje się Kaliszu, gdzie czczony jest obraz św. Rodziny. Jedno najstarszych przedstawień św. Józefa, pochodzące z 1678 roku czczone jest w kościele Mariackim w Krakowie, który pod 1715 roku oddano temu Świętemu pod opiekę. Od XVII wieku św. Józef staje się nie tylko patronem krajów. Mianowany jest potężnym Wspomożycielem w najtrudniejszej dla każdego człowieka chwili, czyli w momencie śmierci. Na wielu obrazach św. Józef jako patron dobrej śmierci zostaje pokazany właśnie w tej intymnej, ostatniej godzinie swojego życia. Tak go pokazał Giuseppe Maria Crispi. Obraz, namalowany pod patronatem kardynała Bolonii, przedstawia starego i umierającego Józefa w biednym i smutnym domu. Zapłakana Maryja siedzi przy łóżku męża, u którego stóp leży laska. Narzędzia ciesielskie są porzucone obok. U wezgłowia stoją aniołowie, a młodzieńczy Jezus siedzi, trzyma przybranego Ojca za rękę i mu błogosławi.
Giuseppe Maria Crespi, Śmierć św. Józefa (ok. 1712)
I tu dochodzimy do kolejnego problemu związanemu z osobą św. Józefa. Jest on obok Maryi jedynym świętym, którego relikwii nie znajdziemy w żadnym kościele. Nawet lokalizacja grobu przez wiele stuleci była niewiadoma. Według tradycji było tylko wiadome, że zmarł i został pochowany w Nazarecie. Aż w 1853 roku doszło do sensacyjnego, przypadkowego odkrycia w podziemiach w klasztoru Sióstr Nazaretanek w Nazarecie. Siostry podczas zwykłego remontu znalazły wejście do sklepionych podziemi i pustej komory grobowej w I wieku n. e. Podziemia uznano za pozostałości domu, warsztatu ciesielskiego św. Józefa, a jedną z komór zamkniętą wielkim głazem za jego grób. Kompleks leży blisko Bazyliki Zwiastowania, postawionej według przekazów na ruinach domu św. Joachima i Anny. Piwnice klasztoru sióstr Nazaretanek od 2004 roku szczegółowo badał archeolog prof. Ken R. Dark z Uniwersytetu w Reading. Uzyskane wyniki opisał niedawno w książce The Sisters of Nazareth convent. A Roman-period, Byzantine and Crusader site in central Nazareth, Londyn, 2020. oraz wydanej w zeszłym roku Archaeology of Jesus' Nazareth (LINK).
Jak wspomnieliśmy grób w Nazarecie był pusty. Gdzie więc podziały się szczątki św. Józefa? Święty Bernardyn ze Sieny (+1444) wprost wyraził przekonanie, że św. Józef, podobnie jak Maryja, został przez Jezusa po swojej śmierci z ciałem wzięty do nieba. Pogląd ten podzielał także św. Franciszek Salezy. Potwierdzeniem tej opinii może być zdarzenie, które miało miejsce w XIX wieku w Santa Fé, w stolicy Nowego Meksyku w USA. Otóż Siostry Loretanki, które w 1873 roku wybudowały w tym mieście kaplicę i klasztor znalazły się po nagłej śmierci budowniczego kościoła w wielkim kłopocie. Okazało się, że wykonawca umarł zanim skończył budowlę i w kaplicy nie było schodów prowadzących na chór. Zmartwione i bez środków dokończenie budowy siostry powierzyły swój kłopot św. Józefowi. Ostatniego, dziewiątego dnia Nowenny do św. Józefa, do furty klasztoru zapukał mężczyzna, który zaoferował swoją pomoc i obiecał ze zbuduje schody. I tak się stało. Nikomu nieznany cieśla wybudował spiralne schody bez centralnej podpory czy ściany na której by się opierały i to bez użycia gwoździ czy choćby kleju. Schody po dziś dzień stoją wbrew prawom fizyki, liczba ich stopni wynosi 33, a żeby było jeszcze bardziej zagadkowo, drewno użyte do ich budowy pochodzi z gatunku drzewa, które nie występuje w stanie Nowy Meksyk i nie kupiono go w Santa Fé. Gatunek świerku, z którego pozyskano drewno, rośnie aż na Alasce, odległej prawie 6 tysięcy kilometrów. Oryginalne schody nie miały poręczy, dopiero dziesięć lat później dobudował ją inny cieśla Phillip August Hesch.
Cichy św. Józef, wierny małżonek Maryi, odpowiedzialny ojciec rodziny, przyjaciel nieszczęśliwych, opiekun chorych i umierających, opiekun Kościoła, poskromiciel złych duchów trapiących człowieka - złych nałogów, nieopanowanych namiętności - jest patronem wielu profesji, miast, krain i państw. Patrząc na małe figurki w tradycyjnych szopkach warto zdawać sobie sprawę z tego, kim był…
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Jakiś czas temu opisywaliśmy na naszym blogu wydawnictwo KSU pt. DEMO 1983 (TUTAJ). Dziś krótki przedświąteczny wpis, dowodzący faktu, że ktoś na naszym rynku muzycznym jest bardzo czujny. Próbowaliśmy przez muzyków zespołu dotrzeć do demo kasety z tamtego okresu, jednak uzyskaliśmy odpowiedź, że nie posiadają jej w swojej kolekcji. Za to jak widać posiadał ją ktoś inny, i tak oto kultowe nagrania można zdobyć na obu nośnikach, czyli CD i winylu. My dziś opisujemy winyl wydany przez ... Właśnie, przez kogo? Płyta nie ma wydawcy, więc jest to bootleg absolutny. Jak na bootleg przystało, wydany jest dość skromnie, choć nie do końca, bowiem wewnątrz umieszczono wkładkę z tekstami i zdjęciami kapeli z okresu, kiedy realizowano nagrania. Podobne zdjęcia umieszczono na labelu. Ale co najważniejsze, jest też foto oryginalnej wkładki z kasety:
Niestety informacji w wydawnictwie jest niewiele. Szkoda, bo skoro już takie arcydzieło wyszło na naszym muzycznym rynku, może warto było zapytać artystów o inspiracje i kulisy powstania muzyki zimnofalowej. Ale cieszmy się z tego co mamy.
Zatem możemy dowiedzieć się, że w tamtym czasie KSU tworzyli: Bohun - śpiew, saksofon, Siczka - gitara, Dżordż - bas, Tutptuś - perkusja, choć w przypadku prezentowanego materiału zastąpił go automat perkusyjny.Wydawnictwo zawiera też fotografie z prób w 1983 roku.
Na winylu oryginalna tracklista z kasety poszerzona jest o bonusy. Wszystko jest na fotografii poniżej:
Nie możemy na bloggerze reklamować strony na której owe wydawnictwo jest dostępne, ale bardzo łatwo je odszukać. Dodamy tylko, że transakcja realizowana jest szybko i przyjemnie, a album nie wzbudza zastrzeżeń.
Detale wydawnictwa, jak i cały album można obejrzeć na YT, więc wrzucamy filmik poniżej:
I jeszcze na koniec ważne info: u tego samego sprzedawcy jest dostępny picture disc Nowej Aleksandrii Siekiery... Dacie wiarę? O nim jednak napiszemy, jak już dokonamy zakupu.
POLECAMY!
Niezbędne u każdego zimnofalowca.
Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Niecały rok po tragicznej śmierci Luciano Ventrone, która miała miejsce 16 kwietnia 2021 r., Fundacja Luciano Ventrone i jego żony, Mirandy Gibilisco, otworzyła dla zwiedzających dom, w którym włoski malarz mieszkał i tworzył od drugiej połowy XX wieku do początku XXI wieku. Jest to posiadłość położona w Collelongo, małej górskiej wiosce w prowincji L'Aquila, w dolinie rozciągającej się od Fucino aż do Parku Narodowego Abruzji.
Okoliczności śmierci artysty były rzeczywiście dramatyczne. Ventrone od pewnego czasu cierpiał na problemy z oddychaniem i dlatego przez ponad rok był leczony w domu tlenem. Pewnej nocy obudził się, jak to często bywało, aby zapalić papierosa, ale przypadkowo spowodował eksplozję zbiornika z tlenem…
Znany, włoski krytyk sztuki Federico Zeri nazwał go Caravaggiem XX wieku. I nie jest to pochwała przesadzona, co łatwo stwierdzimy po obejrzeniu kilku jego prac:
Jak widzimy, malarz głównie malował martwe natury, kwiaty i owoce, ułożone w koszyku lub naczyniu albo położone samodzielnie. I, w co trudno uwierzyć, nie są to zdjęcia ale prace sensu stricto malarskie, precyzyjnie wykonane małym pędzelkiem. Styl Luciano Ventrone można określić jako hiperrealizm. Ruch hiperrealistyczny narodził się w Stanach Zjednoczonych pod koniec lat 60. XX wieku, a następnie rozwinął się w Europie i Włoszech w latach 70. XX wieku. Artyści hiperrealistyczni starają się przedstawić rzeczywistość, tak jak ją postrzegają. Chociaż Luciano Ventrone był uznawany za jednego z mistrzów malarstwa nadrealistycznego swojego pokolenia, on sam paradoksalnie uważał, że zajmuje się nie tyle problemami czysto malarskimi, co optyką, kiedyś nawet powiedział, że Malarstwo nie polega na samym przedstawieniu obiektu, ale na kolorze przedmiotu i jego oświetleniu. Dlatego może na wyrost zaszufladkowano tego malarza w kategorię hiperrealizm. Na wyrost, bo Ventrone nie ukazuje obiektów dokładnie takimi, jakimi są. Jego martwe natury wydają się być zmodyfikowane, niczym przejaskrawione, poddane specjalnej obróbce zdjęcia reklam. To tak, jakby artysta na nowo odkrywał kolor i kształt każdego owocu.
Innym, ciekawym wątkiem w jego twórczości są anamorfozy, obrazy przedstawiające rękę trzymającą żarówkę. W jej bańce odbija się na przykład, niczym w autoportrecie, sam autor dzieła. Efekt ten jest równie podobny do tego, jaki Jan van Eyck uzyskał na Portrecie małżonków Arnolfinich. Na innych tego typu pracach w bańce można doszukać się scen znanych z obrazów Caravaggia.
Urodzony w Rzymie w 1942 r. Ventrone w wieku 5 lat został oddany duńskiej rodzinie zastępczej i wyjechał do tego kraju. Do Rzymu powrócił dopiero gdy był pełnoletni. W Wiecznym Mieście uczęszczał do stołecznego liceum artystycznego, a po ukończeniu nauki w 1964 r. rozpoczął studia na Wydziale Architektury, na którym studiował do 1968 r., kiedy to zdecydował się porzucić studia, aby całkowicie poświęcić się malarstwu. Szybko zdobył uznanie i uczestniczył w bardzo wielu wystawach, zbiorowych i indywidualnych. Wystawiał w międzynarodowych muzeach i galeriach, od Rzymu po Londyn, od Montrealu po Singapur, od Nowego Jorku po Moskwę, od Tokio po Petersburg. Jego prace są częścią wiodących kolekcji prywatnych i publicznych.
Ale jego ostatni obraz pozostał nieukończony, zabrakło na nim jego podpisu…
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację DavidemBowie wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu. TUTAJ opisaliśmy pierwszych idoli gry na perkusji i zakup instrumentu, a także pierwsze lekcje Stephena gry na nim, a TUTAJ perypetie związane ze zmianą szkoły. Wzrastające zainteresowania winylami i rozbudowę zestawu perkusyjnego opisaliśmy TUTAJ i TUTAJ. Pierwsze nagrania zespołu Stephena w Strawberry Studios opisaliśmy TUTAJ. Późniejszy wpis za to (TUTAJ) przedstawiał narodziny punk rocka w UK wg. Morrisa. Natomiast narodziny Warsaw opisaliśmy TUTAJ, a ich pierwsze próby i występy TUTAJ. W TYM wątku opisaliśmy pierwsze poważne koncerty Warsaw i ich pierwszy bis. Natomiast TUTAJ incydent w Electric Circus, a TUTAJ perypetie z dziewczynami. W kolejnym wpisie (TUTAJ) opisaliśmy wynajęcie przez Warsaw studia i pierwsze nagrania, a TUTAJ genezę nazwy Joy Division i pierwsze nagrania w studio. A TUTAJ jak zespół szukał dla siebie miejsca na ziemi. Z kolei w TYM wątku analizowaliśmy przyczyny niepowodzenia EPki Warsaw, a w TYM albumu Warsaw. W kolejnej części (TUTAJ) opisaliśmy próby w TJ Davidson Rehearsal i okoliczności poznania Stephena z Gillian.
Rodzina Gillian sama robiła ubrania dla dzieci i w ich domu było kilka maszyn do szycia. Gillian z siostrą Jill, pracowały sprzedając te rzeczy. Miały jeszcze trzecią siostrę - Kim, ale ta nie udzielała się, byłą delikatna i lubiła disco, oraz boogie, a nie wypady do klubów nowej fali. Tutaj autor wybiega nieco w przyszłość i przypomina sobie, jak siedział z Gillian na podłodze jej kuchni i czekali na audycję Peela z Joy Division. Stephen był załamany, bo jego zdaniem, perkusja brzmiała tam źle. A jeśli perkusja brzmi źle to wszystko inne też.
Granie prób, komponowanie i koncerty odbijały się na ich życiu prywatnym. Pojawiały się zarzuty, że zespół jest ważniejszy od partnerek. Poza tym mieli zakaz przyprowadzani dziewczyn na próby. Wynikał on też po części z faktu, że samochód Stephena miał za mało miejsca i ciągle ktoś musiał leżeć na podłodze podczas jazdy (taka scena jest w filmie 24 Hour Party People). Morris przytacza zasadę jaka panowała w latach 70-tych w UK, aby mieć udane życie powinno się wypełnić cykl: szkoła, praca, dziewczyna, ślub, dzieci, śmierć. Dodatkowo praca powinna być na tyle dobrze płatna, żeby starczyło na kremację. W zespole panowała zasada mówienia prawdy, lub przemilczania niewygodnych faktów.
W tamtym czasie spotkanie odpowiedniej dziewczyny było trudne, Stephen pracował z kilkoma, spotykał się z ich siostrami. W muzyce widać było mainstream i artystów z podziemiae, tutaj wyróżniali się Siouxsie and the Banshees, Patti Smiths, the Raincoats, Joan Jett. Jednak w TJ rehearsal mill spotkanie dziewczyn w zespołach graniczyło z cudem. Dlatego tak zwrócili jako zespół uwagę na Inadequates.
Później kiedy Joy Division stali się znani i zaczęli ćwiczyć na górze (tam gdzie filmowano teledysk LWTUA), odkryli, że obok ćwiczą Manicured Noise (zespół wspominany przez Siouxsie w kilku wywiadach) z damską sekcją rytmiczną.
Na koniec rozdziału autor zamieszcza zdjęcie the Inadequates z grupą fanów. Zwraca uwagę że poza obrożą psa na szyi jednego z nich, i plakietkami, każdy wygląda w miarę normalnie. Tak wyglądały punki w tamtych czasach.
Irokezy i inne, typowe dla ruchu punk stroje jak kurtki, pojawiały się dopiero po tym, gdy na scenę weszli Exploited i Angelic Upstarts.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Sergi Cadenas (ur. 1972 r.) jest bardzo zręcznym malarzem. I szybkim. Brał nawet udział w konkursach malowania na czas, które wygrywał. Na początku malował głównie krajobrazy rodzinnego miasta Girona w Hiszpanii. Artysta pochodzi z rodziny zajmującej od pokoleń wyrobem żelaza, czyli kowalstwem. Zresztą kowalem jest także Sergi. Obecnie to on prowadzi Ferros d'Art Cadenas, firmę rodzinną, znaną w rodzinnym mieście i okolicy, która istnieje od prawie trzech wieków. Pradziadek Sergiego, Nonito, pracował z architektem Rafelem Masó i nie tylko z nim, jego elementy z kutego żelaza można zobaczyć w więcej niż jednej z konstrukcji zaprojektowaną przez tę znaną w Hiszpanii architektoniczną firmę. Cadenas jest więc kowalem, rzemieślnikiem, który studiował projektowanie i sztukę w Gremi de Serrallers w Barcelonie. Ale jest także utalentowanym malarzem, choć nigdy nie studiował rysunku i malarstwa uczył się oglądając dzieła dawnych mistrzów w muzeach.
Analiza historycznego malarstwa doprowadziła go do punktu, w którym znajduje się obecnie: tworzenia wielkoformatowych, niezwykłych i jedynym w swoim rodzaju portretów. Co jest w nich takiego niecodziennego? Otóż na naszych oczach osoby ukazane na nich podlegają prawom czasu.
Młode twarze zmieniają się i gwałtownie starzeją. Ale też za pomocą autorskiej techniki ulegają przemianie na przykład znanej postaci w drugą. Jedno z jego wyjątkowych dzieł symbolizujących piękno i rozum, przedstawia młodą Marylin Monroe, która po chwili zamienia się w starego Alberta Einsteina.
Cadenas, jak już wspomnieliśmy, zamienia młode twarze w stare i odwrotnie, komponując swoje dzieła z trójwymiarowych pionowych liniach ułożonych pod różnymi kątami. Gdy widz przechodzi jednego końca portretu do drugiego, młoda twarz stopniowo dojrzewa lub starsza staje się coraz młodsza, w zależności od tego, od którego końca zaczyna się oglądać obraz.
Aby wykonać takie dzieło trzeba doskonałej znajomości anatomii oraz zręczności malarskiej. A także precyzji wykonania. W efekcie oprócz podziwu malarz zmusza nas do refleksji. Nad tym co ulotne i przemija i nad tym co stałe i trwa…
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Zaczynamy od artysty z Manchesteru. W jednym z niedawnych
wywiadów Morrissey opowiedział o swoim albumie Bonfire
Of Teenagers i o tym, dlaczego jeszcze nie ujrzał on światła dziennego,
określając płytę jako nowoczesną wersję albumu The Smiths z 1986 roku
The Queen is Dead. Twierdzi, że wytwórnie nie chcą wydać jego płyty z
powodu jego poglądów
(LINK).
Od the Smiths blisko do Roberta Smitha z zespołu
The Cure, przynajmniej biorąc pod uwagę podobieństwo nazwy i nazwiska. Ten ujawnił, że napisał naprawdę wpadającą w ucho piosenkę pop,
którą mógłby wydać jako świąteczny singiel. Do świąt jeszcze ponad
tydzień, może zespół zdąży wypuścić nowy krążek?(LINK). A u nas klasyk zespołu, ostatnio na cenzurowanym, ale nie tutaj.
Skoro pojawiły się święta Bożego Narodzenia powyżej najnowsza propozycja elit lewicowo - liberalnych. Patrząc na poziom kretynizmu na polskiej scenie politycznej proponujemy, żeby Święty Mikołaj był nie tylko czarny, koniecznie musi on być zeroemisynym niemieckim ateistą, obrońcą klimatu po tranzycji lub co najmniej obrzezaniu, i koniecznie po zaliczeniu praktycznych ćwiczeń podczas lekcji edukacji zdrowotnej minister Nowackiej.
Czyli mówiąc krótko, Adrianem nie jedzącym masła i oczekującym końca planety, lub... swojego.
A ten niewątpliwie się zbliża tak jak koniec roku, i jak zwykle z jego końcem notujemy wysyp przepowiedni. Bułgarska
Baba Wanga podobno przewidziała wojnę i całkowite zniszczenie Zachodu -
dokładnie powiedziała tak: Gdy tylko Syria upadnie, spodziewajcie się
wielkiej wojny między Zachodem a Wschodem. Wiosną rozpocznie się wojna
na Wschodzie i wybuchnie Trzecia Wojna Światowa. Wojna na Wschodzie,
która zniszczy Zachód (LINK). Z kolei Brazylijczyk Athos Salome, samozwańczy Żywy Nostradamus,
przewiduje nieuchronną III wojnę światową, napędzaną globalnym upadkiem
systemu. Z tym że wojna ta może toczyć się także poprzez internet (LINK).
W temacie wojny na wschodzie. Paul Weller, były frontman The Jam, zorganizował w Londynie koncert charytatywny, który ma na celu zbieranie pieniędzy dla MAP (Medical Aid For Palestinians) i Gaza Forever. Obie organizacje zapewniają niezbędną pomoc – żywność, artykuły medyczne i schronienie – ludności w Strefie Gazy zagrożonej kryzysem humanitarnym. Weller wszedł na scenę w trakcie ostatniego punktu programu, którym był występ Primal Scream, co można zobaczyć powyżej.
Teraz też o koncercie i też w Londynie. W
O2 Shepherd’s Bush Empire w zeszłym tygodniu wystąpili The
Chameleons, The Membranes i Vision Video. Ci ostatni wykonali cover
Transmission Joy Division, a weterani swoje znane piosenki. Podobno był
to bardzo udany koncert.
Dalej koncertowo. Nowy
Festiwal w Jarocinie planowany jest w lipcu przyszłego roku. W
programie (lista jest jeszcze otwarta): Coma, KSU, Bracia Figo Fagot,
Myslovitz, Waglewski-Hołdys-Karimski Orchestra, The Analogs, Variété,
Grzegorz Kupczyk ex Turbo, Masturbator i Lock Down. Bilety TUTAJ.
W Poznaniu, w
sierpniu, kolejną edycję będzie miał festiwal Rokowizna, pierwsi
wykonawcy są już znani, to: Happysad, KSU, Illusion, Wojtek Szumański.
Organizatorzy ustalają listę kolejnych artystów, ale bilety już są
dostępne (LINK).
Skoro wróciliśmy do Polski na rodzimym rynku pojawiły się nowe oferty pracy. Nasi rodacy starają się zapobiegać nie tylko kryzysowi klimatycznemu, ale i wspomagać migrantów.
Howgh!
Niemcy. Przy autostradzie, na pasie zieleni, zatrzymuje się kierowca, bo widzi wynędzniałego emigranta, który żywi się trawą. – Człowieku, nie jedz tego. Ona jest brudna od spalin i psich odchodów. Jesteś głodny, to zapraszam do mnie, nakarmię cię. – Ale ja mam jeszcze żonę! – odpowiada zdziwiony uchodźca. – No to ją też zapraszam, wsiadajcie do auta. – Ale ja mam jeszcze ośmioro dzieci, czterech braci, cztery siostry i wielu kuzynów. – Zaraz, zaraz, co ty myślisz, że ja mam taki wielki trawnik…
Dalej o ekojedzeniu. Naukowcy
z Cornell University opublikowali wyniki badań. Wynika z nich, że gdyby
poddać recyklingowi wszystkie ludzkie i zwierzęce odchody oraz mocz na
świecie w znacznym stopniu zaspokoiłoby się zapotrzebowanie rolnictwa w
nawozy, zmniejszając tym znacznie wydobycie fosforu i potasu oraz paliw
kopalnych, co z kolei zmniejszyłoby mityczny ślad węglowy... (LINK).
Tym oto sposobem wróciliśmy znowu do zeroemisyjnego Adriana.
Zimowe popołudnie. Piękna dama wychodzi na spacer w futrze i spotyka na ulicy członków ekologicznej organizacji Greenpeace. - Jak pani nie wstyd nosić futro zdarte z żywych norek? - To nie norki, to poliestry. - A czy pani wie, ile poliestrów musiało oddać życie, żeby pani miała futro?!
Jeszcze o ekojedzeniu. Absolute
Bagels na Broadwayu niedaleko West 108th Street, ukochany
sklep-piekarnia nowojorczyków, przed którym każdego rana ustawiały się
kolejki amatorów świeżych bajgli został zamknięty przez miejski
Departament Zdrowia. Gdy urzędnicy ujawnili wyniki kontroli, klientom
chyba odszedł apetyt: Wśród zanotowanych naruszeń znalazły się odchody
szczurów w miejscach przygotowywania, przechowywania i podawania
żywności, torebki cukru pogryzione przez szczury, martwe gryzonie
znalezione w pudełkach z miodem i melasą, żywe karaluchy oraz wędzony
łosoś przesiąknięty ściekami, które kapały na inną żywność wystawioną na
ladzie. Wcześniej sklep był zamykany w podobnego powodu już dwukrotnie i
mimo to warunki higieniczne nie poprawiły. Kiedy i czy zostanie znów
otwarty nie wiadomo. Właściciel wyłączył telefon i nie komunikuje się z
prasą (LINK).
Jak widać USA to kraj wyjątkowo uwsteczniony. Jak można walczyć z naszymi żywymi przyjaciółmi: szczurami i karaluchami, których profesor Środa chciała wyposażać w paszporty i nadawać im status uchodźców (LINK)? Toż to, jak mówi lewica: Średniowiecze!
Oni tak mówią nie mając o epoce Średniowiecza zielonego pojęcia, a tworzyły w niej tęgie umysły i teraz właśnie o tym. W
ostatnich dniach środowisko naukowe obiegła informacja o niezwykłym
odkryciu inkunabułu w Bibliotece Prowincji Ojców Bernardynów pod
wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Krakowie.
Pochodzący z XV wieku druk, dotychczas nieznany w polskich zbiorach, to
urywek dzieła autorstwa Tomasza z Akwinu: Thomas de Aquino, De periculis
contingentibus circa sacramentum Eucharistiae, który został dołączony
do innej księgi i zamknięty w jednej oprawie. Według Short Title
Catalogue (ISTC), zachowały się na świecie jedynie 24 egzemplarze tego
wydania (LINK).
W XXIII wieku jedynie garstka ludzi jeszcze protestowała przeciwko żywności modyfikowanej genetycznie. Na tle większości wyróżniali się brakiem sierści i kopyt.
Wróćmy na Ziemię. Joseph Quinn (Gladiator 2, Stranger Things) podobno zagra George'a Harrisona w realizowanym filmie biograficznym o Beatlesach w reżyserii Sama Mendesa. Ridley Scott, potwierdził, że Paul Mescal zagra Paula McCartneya, a sam Ringo Starr sugerował, że jego zagra Barry Keoghan. Sam reżyser w lecie potwierdził, że zatrudni Harrisa Dickinsona do roli Johna Lennona i Charliego Rowe'a aby zagrał na razie jednak z żadnym w wymienionych producent nie zawarł umowy (LINK).
O innej kultowej kapeli. Perkusista zespołu U2 Larry Mullen Jr. ujawnił, że zdiagnozowano u niego dyskalkulię, czyli specyficzną i uporczywą trudność w rozumieniu liczb, która może prowadzić do różnorodnych trudności z matematyką. Podobno dlatego ma problem z liczeniem taktów. Ciekawe jak tam tantiemy? także sprawiają kłopot?(LINK).
Nauczycielka matematyki pyta Krzysia: - Zrobiłeś zadanie? - Proszę pani, mamusia zachorowała i musiałem wszystko w domu robić. - Siadaj, dwója! A Ty Witku, zrobiłeś zadanie? - Ja proszę pani musiałem ojcu pomagać w polu. - Siadaj, dwója! A Ty Jasiu, zrobiłeś zadanie? - Jakie zadanie, proszę pani, mój brat wyszedł z więzienia, taka balanga była, że szkoda gadać! - Ty mnie tutaj swoim bratem nie strasz! Siadaj, trója.
Na koniec jeszcze o świętach. Wszyscy lubią te piosenki, które znają. Last Christmas zespołu Wham! powraca na pierwsze miejsce na listach przebojów w Wielkiej Brytanii w 40. rocznicę wydania singla. Jest to dla wydawcy tym bardziej przyjemne, ponieważ singiel zostanie wydany ponownie w specjalnej limitowanej edycji na CD i różnych 12-calowych wersjach winylowych, w tym picture disc i zoetrope disc...
My też wracamy już jutro - dlatego czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.