środa, 6 listopada 2024

Stephen Morris: Record, Play, Pause - książka perkusisty Joy Division i New Order cz.23: Wynajęcie studia i pierwsza piosenki Warsaw

 

W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację Davidem Bowie  wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu. TUTAJ opisaliśmy pierwszych idoli gry na perkusji i zakup instrumentu, a także pierwsze lekcje Stephena gry na nim, a TUTAJ perypetie związane ze zmianą szkoły. Wzrastające zainteresowania winylami i rozbudowę zestawu perkusyjnego opisaliśmy TUTAJ i TUTAJ. Pierwsze nagrania zespołu Stephena w Strawberry Studios opisaliśmy TUTAJ. Późniejszy wpis za to (TUTAJ) przedstawiał narodziny punk rocka w UK wg. Morrisa. Natomiast narodziny Warsaw opisaliśmy TUTAJ, a ich pierwsze próby i występy TUTAJ. W TYM wątku opisaliśmy pierwsze poważne koncerty Warsaw i ich pierwszy bis. Natomiast TUTAJ incydent w Electric Circus, a TUTAJ perypetie z dziewczynami.
 
Morris miał wtedy ogromny zbiór antydepresantów, nikt z jego kolegów - entuzjastów narkotyków, ich nie chciał. Próbował palić je w kominku, ale kiepsko się paliły. Ogólnie był w kiepskim nastroju, interesował się Zen, czytał Sartrea, Chandlera, ogólnie poza Sartrem książki wyciągały go ze złego nastroju. Podobnie robiła gra na perkusji.
 
Każdy zespół miał swoje marzenia, tak samo było z Warsaw, chcieli zagrać w Londynie, chcieli udzielić wywiadu prasie i nagrać album. Wpadali też na dziwne pomysły, kiedyś Hooky zaproponował, żeby na kolejny występ pofarbowali sobie włosy na biało, ale oczywiście zrobił to tylko Stephen. Ian, mimo że był liderem, nigdy za takiego się nie uważał. Wszystkie decyzje podejmowali zespołowo, i wystarczył jeden głos sprzeciwu, żeby czegoś nie robili. Ian był bardzo delikatny i grzeczny, nawet jak coś powiedział, to później wycofywał się z tego kiedy zdawał sobie sprawę, że mógł zrobić komuś przykrość. Miał bardzo wiele kontaktów w branży muzycznej, znał: Dereka Brandwooda z RCA, Richarda Boona i Paula Morleya. Stephen też starał się wykorzystać swoje kontakty żeby promować zespół. Znał kobietę, która zajmowała się sprowadzaniem zespołów do Londynu, zadzwonił nawet do niej, ale ta odpowiedziała, że z nazwą Warsaw nie mają czego szukać w stolicy.
 

Było tak z powodu działania w mieście zespołu Warsaw Pact. Mało tego zespół ten nagrał już album i zdaje się że stanie się bardzo popularny.

Stephena mocno to oburzyło i postanowił na znak protestu, nigdy nie kupić żadnej ich płyty. W tamtym czasie Stephen, ciągle pracując dla Record Mirror zaczął robić wywiady na żywo. Krótko po tym zakończył współpracę z gazetą. Ponieważ jego siostra zaczęła brać lekcje gry na pianinie, on też postanowił się nauczyć. Niestety jego styl gry nie spodobał się mamie. 
 
Warsaw postanowili w tamtym czasie wydać singla, idealnie byłoby wydać tysiąc kopii, ale nie było ich stać na to. Zabukowali dzień na nagranie w Pennie Studio za pieniądze jakie Ian pożyczył z banku na zakup mebli, albo remont mieszkania. Próbowali wcześniej wynająć studio TJ Davidsona, ale on był bardziej zainteresowany nagrywaniem zespołu V2, który grał bardziej glam rockowo.
 

Po dwóch tygodniach mieli gotowe już trzy piosenki, co było znacznym osiągnięciem zwłaszcza że próbowali tylko dwa razy na tydzień. Co ważne, każda kolejna piosenka była lepsza od poprzedniej. Inspirowali się the Stooges, czy Roxy Music. Na przykład Leaders of Men narodziło się kiedy grali Love Is The Drug.
 
 
Failures za to powstało, kiedy próbowali grać w stylu Johna Bohnama z Led Zeppelin, tym razem inspirowali się utworem Rock and Roll.
 

C.D.N. 
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.                 

wtorek, 5 listopada 2024

Akwarele Radosława Kuźmińskiego: Echo twórczości Aleksandra Gryglewskiego i Władysława Podkowińskiego

Urodziłem się w Warszawie. Posiadam dyplom Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi o kierunku "malarstwo i rysunek". Od kiedy jako młodzieniec zatrudniłem się u w pracowni plastycznej Teatru „Lalka” pod kierunkiem Adam Kiliana pokochałem działalność twórczą i artystyczną. Wiele lat prowadziłem własną firmę i znajdując czas na realizację marzeń. Malarstwo stało się pasją mojego życia. Od początku odnalazłem swój środek wyrazu w akwareli.


Cenię akwarelę głównie ze względu na jej niepowtarzalność i możliwość uzyskania spontanicznych, oryginalnych efektów. W tym medium intryguje mnie również nieprzewidywalność i niepewność, jaka kryje się do ostatniego ruchu pędzlem. Wciąż poszukuję nowych sposobów ekspresji, często eksperymentuję. W moich pracach odnajdziesz klimat tajemniczości i ulotności chwili. Swoje prace prezentowałem na wystawach w kraju, oraz za granicą. Od 2018 roku jestem członkiem Stowarzyszenia Akwarelistów Polskich. Moje obrazy znajdują się w prywatnych kolekcjach w Polsce, Belgii, Francji, Wielkiej Brytanii, Kanadzie i w Niemczech. Uczestniczyłem w wielu plenerach oraz wystawach w Polsce i za granicą (LINK).









Tak sam o sobie pisze bohater dzisiejszego postu, czyli Radosław Kuźmiński. My możemy jeszcze dopisać do tego, że artysta posiada bardziej różnorodne wykształcenie, niż plastyczne. Jest ekonomistą, ma licencjat Wyższej Szkoły Ekonomiczno - Informatycznej w Warszawie oraz tytuł magistra zdobyty w Akademii Finansów i Biznesu Vistula, jest także pedagogiem po Wyższej Szkole Nauk Pedagogicznych w Warszawie.





Jego akwarele prezentują różny poziom, najlepsze według nas są jego pejzaże miejskie oraz scenki rodzajowe lub po prosu obrazki z wnętrz.  Można w nich dostrzec echo twórczości wielkich akwarelistów – na przykład Aleksandra Gryglewskiego czy Władysława Podkowińskiego.  Choć oczywiście artysta tworzy w różnym od nich stylu. Mamy kompozycje o cechach ekspresjonistycznych, w których uchwycono chwilę - wilgotny asfalt odbijający światła samochodów,  dym płonących rac, cień nawy kościelnej, ciepłe płomyki świec… Obrazy te są realistyczne, ale wśród nich są także prace z nurtu steampunk. Malarz bez trudu posługuje się trudna techniką, posiłkując się jednak także zdjęciami oraz obrazami z drona. Niemniej niezależnie od tematu każda  z akwarelek emanuje określonym nastrojem. Większość odznacza się dynamizmem, wręcz żywiołowością, co podkreśla zdecydowana, jaskrawa kolorystyka. Choć zdarzają się obrazy nostalgiczne, wręcz melancholijne, jak gdyby artysta spoglądał we własne wspomnienia…
Jesień sprzyja zadumie, której warto oddać się, nawet nie wychodząc z domu.



Prace malarza pochodzą z jego profili w mediach społecznościowych: LINK i LINK.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 4 listopada 2024

Isolations News 300: Songs Of A Lost World Cure, Hooky i Johny Marr live, Peter Murphy i Boy George - singiel, nowa Lisa Gerrard, Prodigy Education Study o tekstach, porzucony Warhol i skradziony Cheddar, biurko Pelosi, halołyn, krowobyk i sprytny dżin


The Cure zagrali swój nowy album Songs Of A Lost World wieczorem w piątek 1 listopada, na specjalnym koncercie inauguracyjnym w The Troxy w Londynie, gdzie świętowali również 45 lat wydania drugiego albumu Seventeen Seconds. Cały koncert gra powyżej. Jest on prawdopodobnie ostatnim występem The Cure przed ich trasą koncertową jesienią 2025 roku. Zespół nie planuje wcześniejszych koncertów bo Smith ujawnił, że zespół ma kolejny nowy album praktycznie skończony, a w drodze jest trzeci nowy album i Smith zadeklarował, że ma zamiar ukończyć jeden z LP przed tournee w 2025 roku.


A w dzielnicy Uptown w Chicago w Riviera Theatre 17 października można było zobaczyć współzałożyciela The Smiths, Johnny'ego Marra. Podobno dał świetny występ, opis tego co się tam działo jest TUTAJ.


Dalej koncertowo: Peter Hook and the Light ogłosili daty trasy koncertowej w Ameryce Północnej, podczas której zagrają w całości album Get Ready z 2001 roku zespołu New Order. Oprócz tego zespół zagra również wybrane utwory New Order i Joy Division. Koncerty odbędą się wiosną. Peter Hook and the Light obecnie występują w Wielkiej Brytanii, a pod koniec tego miesiąca wyruszą w trasę po Irlandii (LINK).

Doniesienia z innej trasy - tym razem złodziei. Jak twierdzi właściciel galerii, ci byli zmuszeni zostawić dwa obrazy Warhola, dzieła kultowego amerykańskiego artysty popart, po tym jak nie udało im się zapakować ich do samochodu. Wysadzili drzwi tak skutecznie, że zniszczyli wyposażenie galerii a podmuch rozbił szyby w okolicznych budynkach ale pokonały ich rozmiary obrazów... (LINK).

Być może to jakaś rodzina J.K. z Pniówka

Do księgarni wchodzi kobieta w żałobie, trzymając w ręku książkę: "Grzyby jadalne i grzyby trujące".
Księgarz ściska jej rękę:
- Szczere wyrazy współczucia, wydawnictwo już poprawiło te błędy! 


W temacie pomyłek, tym razem natury...

Skoro o oszustwach, to przypomina się taki dowcip:

Mężczyzna z żoną grają w golfa. Piłka odlatuje gdzieś bardzo daleko i słychać brzęk pękającego szkła. Idą zobaczyć co się stało. Widzą mały domek i stłuczone okno. Wchodzą żeby przeprosić i naprawić szkody, ale okazuje się że na stole stoi też stłuczona lampa, za to na tapczanie siedzi dżin. Przypadkiem go uwolnili a ten przemawia do nich. 

- Uwolniliście mnie z niewoli po tysiącu lat, spełnię trzy wasze życzenia

Mąż na to - chcę mieć najpiękniejszy w okolicy dom z basenem, kortem i polem golfowym 

Dżin na to - masz, jak chciałeś 

Żona na to - a ja chcę kolekcję najpiękniejszych sukiem i butów, tak żebym każdego dnia w roku mogła założyć inną parę 

Dżin na to - masz, jak chciałaś

W końcu po krótkim namyśle oboje proszą:

- Prosimy też o to, żeby mieć tyle pieniędzy, że do końca życia nie musimy pracować, my i nasze dzieci i wnuki 

Dżin na to - macie, jak chcieliście

Wszyscy są zadowoleni, na co dżin mówi:

- Spełniłem co chcieliście, mogę i ja teraz was o coś prosić?

- Oczywiście, jesteśmy gotowi się jakoś odwdzięczyć

- Tyle lat nie byłem z kobietą, może pozwolisz żeby twoja żona weszła tutaj do mnie... Mówi dżin do męża, po czym ten się zgadza i wychodzi z domku

Po powrocie widzi zadowolonego dżina, który pyta

- Ile macie lat?

- Ja mam 40 mówi mąż, z moje żona 30

- I wy uwierzyliście w dżina? 

 

W Polsce rolę dżina pełni niemiecki rząd i UE. Nie dawajmy się nabrać.

Na to również. No chyba że mamy do czynienia z kuchenkami niemieckimi. Te są zupełnie nieszkodliwe, zwłaszcza gazowe, co Niemcy udowodnili już w Auschwitz.
 

Nadal o rzeczach dziwnych. W zeszłym tygodniu na National Mall w Waszyngtonie pojawiła się dziwna rzeźba z brązu: replika biurka byłej przewodniczącej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, z tabliczką z jej nazwiskiem, telefonem stacjonarnym, karteczkami samoprzylepnymi, teczkami i.... z idealnie ułożoną stertą odchodów, niczym emoji kupy. Poniżej był napis, który głosił: Ten pomnik oddaje hołd odważnym mężczyznom i kobietom, którzy 6 stycznia 2021 r. włamali się do Kapitolu Stanów Zjednoczonych, aby rabować, oddawać mocz i kał w tych świętych pomieszczeniach, aby unieważnić wybory. Jest to więc szyderstwo wymierzone w Donalda Trumpa. Rzeźba będzie eksponowana do 6 listopada (LINK). 

Kelner, czy to restauracja dla piegowatych?
- A dlaczego... a niech to szlag! Znowu kot kierownika na##ał w wentylator!

Podobnie jak klienci owej restauracji mogą czuć się słuchacze pewnego radia. 

Ilu psychiatrów trzeba do zmiany żarówki? Żadnego, zdaniem psychiatry żarówka sama musi chcieć się zmienić.


Nie zmienią się za to nasze obyczaje. Stada zidiowaciałych bachorów latających po piętrach i dzwoniących do drzwi z tekstem: cukierek albo psikus, jest jeszcze jakoś do zrozumienia. Ale towarzyszące im tabuny rodziców, już nie.  

- Tato, tato słyszałem, że Twój tata był głupi!
- Chyba Twój!

Za to w kolejnym newsie piszemy o badaniu promującym mądre, zdaniem słuchaczy, teksty piosenek. W niedawnym badaniu dotyczącym wartości, jakie promuje muzyka rozrywkowa, opublikowanym przez Prodigy Education Study, jednym z kryterium oceny była analiza treści tekstów piosenek najpopularniejszych artystów muzycznych, a następnie wskazanie tych, które przekazują bardziej pozytywne i tych, które przekazują negatywne emocje. I okazało się, że najbardziej inteligentne teksty ma Black Sabbath biorąc pod uwagę różnorodność słownictwa w tekstach ich piosenek. Natomiast najbardziej dołującym gatunkiem jest Metal, a w obrębie niego: Slayer, który został sklasyfikowany jako najbardziej negatywny artysta metalowy i najbardziej negatywny artysta we wszystkich gatunkach. Judas Priest z kolei wyłonił się jako najbardziej pozytywny artysta metalowy. Analizując z kolei nastroje na przestrzeni dekad, najbardziej pozytywne były piosenki z lat 60., a najmniej – piosenki z lat 2000 (LINK).



Zabrakło piosenek z lat 80. Tutaj z pewnością na liście powinni zostać umieszczeni Bauhaus. Ich lider Peter Murphy i Boy George ogłosili premierę nowego singla. Będzie to Let the Flowers Grow, który pierwszy raz będzie można usłyszeć na rollingstone.com 7 listopada, a którego przedsprzedaż jest już dostępna na Bandcamp (TUTAJ). Co za mezalians...


Dalej z nowości: Lisa Gerrard na swoim profilu na FB opublikowała fragment nowego utworu Whispers z najnowszego albumu Come Tenderness (LINK). Nowa płyta będzie w sprzedaży już 15 listopada ale teraz można ją zamówić w przedsprzedaży (LINK).


Kończymy pozytywnie. Władze Londynu aresztowały w ostatnią środę 63-letniego mężczyznę w związku z kradzieżą sera, którym jest Cheddar o wartości ponad 389 000 dolarów. Do chwili zatrzymania złodzieja poszkodowana firma Neal's Yard Dairy otrzymała ogromną liczbę telefonów, wiadomości i wizyt od zwolenników tego gatunku sera z ofertami pomocy (LINK). 

Ten gatunek sera cieszy się specjalną atencją, bo umieszczany jest w kanapkach małych brytoli już od przedszkola.  

Jimmy chwali się koledze:
- Miałem taki okres w swoim życiu, że piłem, paliłem, chodziłem na kobiety ...
- I co? I co było potem?
- Poszedłem do przedszkola.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 3 listopada 2024

Z mojej płytoteki: Clannad i Atlantic Realm - między Vollenweiderem a Kaczmarkiem

Pomyśleliśmy, że ostatniego dnia szczególnych świąt w roku, warto posłuchać szczególnego albumu - dziesiątej płyty irlandzkiej kapeli, której twórczość już tutaj eksplorowaliśmy (LINK). Nasze zainteresowania skupiają się (jak dotychczas) w latach 80 - tych bowiem omówiliśmy już, wymieniając chronologicznie: Magical Ring (1983, TUTAJ), Legend (1984, TUTAJ), Macalla (1985, TUTAJ). Czyli w kolejności 3 płyty, a dziś przeskakujemy nad Sirius (1987, będzie za jakiś czas), by przejść do kolejnego w dyskografii Atlantic Realm (1989). 

Łączy go z Legend fakt, że jest to też muzyka filmowa, ale jednak nieco inna niż ta na Legend. Oryginalny film dokumentalny telewizji BBC (ona też wydała album), składał się z 3 części (LINK): pierwsza z 3 maja, pokazywała procesy geologiczne, które kształtują Atlantyk i dziką przyrodę na jego arkach wyspiarskich. Wszystko omówiono na przykładach laguny na Bahamach i islandzkiej wyspy Surtsey. Druga, nadana tydzień później, pokazywała życie na powierzchni morza i w jej pobliżu, od Antarktydy po Nową Fundlandię. Pokazano też życie zwierząt: humbaków, tuńczyka, merlina, meduzy i innych. W końcu 17.05. wyemitowano ostatnią część, będącą wynikiem podróży łodziami podwodnymi w otchłań, by obserwować stworzenia żyjące w głębinach i procesy geologiczne w Grzbiecie Środkowoatlantyckim, podmorskim paśmie górskim. Pojawiły się m.in. meduzy i ślimaki.


    

I tak różnorodna jest muzyka Clannad z omawianej dziś płyty. Utwory nawiązują czasem do dokonań nieodżałowanego Jana A.P. Kaczmarka (chyba najbardziej Moving Thru), pojawia się też klimat tak charakterystyczny dla genialnego Szwajcara Andreasa Vollenweidera (The Barbers), słychać nieco niepokoju, jaki przemycał w swoich piosenkach Minimal Compact, są też monorecytacje, przypominające te z Dzwonów Rurowych Oldfielda (Signs of Live). Ta ostatnia piosenka jest jedyną posiadającą tekst:

W końcu linię przekroczył albatros
Nadleciał przez mgłę
Jakby to była dusza chrześcijańska
Wychwalaliśmy go w imię Boga
Zjadł to, czego nigdy nie jadł
I latał w kółko
Lód pękł pod ciosem pioruna
Sternik nas przeprowadził
A z tyłu zerwał się dobry południowy wiatr
Albatros podążał za nim
I codziennie na jedzenie lub zabawę
Docierał do kajuty marynarzy 

Co ciekawe, i czego nie wspomniano na okładce, jest to fragment starego poematu The Rime of the Ancient Mariner, Samuela Taylora Coleridgea z 1834 roku (LINK). Ten zabieg kojarzy się z Albatrosem śpiewanym przez Little Nemo, którzy stosując podobny chwyt, adoptowali wiersz Baudelaire'a (pisaliśmy o tym TUTAJ).  

A po nim chyba najlepszy, najbardziej klimatyczny utwór z całego albumu, In Flight - jakby odrzut z Legend. Podobne do opowieści o Robin Hoodzie klimaty roztacza zespół w utworze Under Neptune's Cape, czy Voyager. Za go szczytem piękna jest Primveal Sun, w którym zespół przypomina nam, że dysponuje anielskimi wokalami. 

Znakomita muzyka instrumentalna, z czasów kiedy artyści mieli coś do powiedzenia, inspirowali się przyrodą i poezją. Cieszmy się, że mogliśmy wtedy żyć i kształtować nasze muzyczne gusta.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Clannad, Atlantic Realm, producenci: Pól Brennan i Ciarán Brennan, BBC 1989, tracklista: Atlantic Realm, Predator, Moving Thru, The Berbers, Signs of Life, In Flight, Ocean of Light, Drifting, Under Neptune's Cape, Voyager, Primeval Sun, Child of the Sea, The Kirk Pride.



sobota, 2 listopada 2024

Śmierć i jej wszechobecność w sztuce

Memento Mori, vanitas, śmiertelność. Śmierć jest jednym z najbardziej wszechobecnych tematów w historii sztuki. Wiele dzieł sztuki celebruje życie pozagrobowe ukazując dusze trafiające do nieba lub piekła, jednak najczęściej śmierć jest przywoływana jako ponure przypomnienie źle przeżytych dni i motyw przekonujący widza do dobrego życia, póki jeszcze można je wieść… Każda kultura ma rytuały związane ze śmiercią, pojawiające się w dziełach sztuki pod postacią symboli i alegorii. Klepsydry i zwiędłe kwiaty dla Holendrów, kukułka w Japonii, Totenkopf w Niemczech, a od średniowiecza szkielety. 


Artyści barokowi, tacy jak Caravaggio wnieśli dramatyczną intensywność do tematu śmierci, wykorzystując światłocień (kontrast światła i ciemności), aby zintensyfikować emocjonalny wydźwięk swoich dzieł. Dawid z głową Goliata (1610) Caravaggia jest przykładem nowego ujęcia tematu śmierci. Malarz pokazał przemoc i śmiertelność z surowym, niemal teatralnym realizmem. Ukazana dekapitacja nie tylko podkreśla aspekt fizyczności tego konkretnego wydarzenia, ale także eksploruje nowe treści: obrazuje zwycięstwo, stratę i sprawiedliwość.


W XIX wieku ruch romantyczny zaczął przedstawiać śmierć nie tylko jako fizyczny koniec, ale jako wzniosłą i tajemniczą siłę. Artyści tacy jak Caspar David Friedrich badali śmierć w kontekście natury, tworząc dzieła takie jak Opactwo w  dębowym lesie (1809-1810), przedstawiające opustoszałe krajobrazy, w których ruiny i nagie drzewa symbolizują rozkład i nietrwałość życia (pisaliśmy o tym TUTAJ). W takich dziełach śmierć jest ukazana nie jako brutalna siła, ale jako część naturalnego cyklu istnienia.


Nie epatujemy naszych czytelników krwawymi obrazami śmierci, gdzie malarze z lubością ukazują rozczłonkowane ciała, jak choćby u Théodore'a Géricaulta. Znacznie ciekawsze podejście do tematu prezentują artyści symbolistyczni, w tym Gustave Moreau i Odilon Redon, pokazywali śmierć poprzez alegorię i zjawiska nadprzyrodzone. Ich prace często zajmowały się samym momentem przejścia z życia do śmierci, przedstawiając je jako mistyczne, oniryczne doświadczenie. Na przykładzie Orfeusza (1865) Moreau w którym grająca dziewczyna trzyma odciętą głowę mitycznego muzyka w ramionach, artysta wyraża nie tylko śmierć, ale i artystyczną transcendencję. To abstrakcyjne, symboliczne podejście do śmierci ostro kontrastuje z dosłownymi przedstawieniami śmierci z wcześniejszych okresów.



Jakie wnioski płyną z tego bardzo pobieżnego oglądu twórczości artystycznej? Śmierć może być przerażającym snem niczym w Koszmarze Henry'ego Fuseliego, gdzie inkub ląduje na brzuchu śpiącej kobiety (o czym pisaliśmy TUTAJ) jak i poetyckim, naturalnym aspektem życia, przerażającym i fascynującym jak Wielka fala Hokusaia.


Bo niewątpliwie, śmierć jest ostatecznie czymś niezwykle osobistym, czymś, co jest wszędzie i zawsze. I podobnie jak na ostatnim obrazie Vincenta Van Gogha Pole pszenicy z krukami jest jednocześnie pogodna i straszna.


Przez całą historię sztuka pokazująca śmierć pozwalała ludzkości przetrwać trudne chwile i uporać się z tajemnicą śmiertelności. Niezależnie od tego, czy jest to uroczysta refleksja nad życiem pozagrobowym, pamiątka ulotnej natury życia, czy też surowe przypomnienie przemocy i cierpienia, śmierć w sztuce odnosi się do uniwersalnej kondycji ludzkiej, budując most nad przepaścią między tym, co fizyczne i duchowe, a tym, co rzeczywiste i nieznane.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 1 listopada 2024

Modlitwa za zmarłych i kilka słów o The Eternal Joy Division

 Modlitwa Św. Gertrudy za zmarłych (LINK)

 Boże miłosierny, z tronu Twojej chwały wejrzyj na biedne dusze w czyśćcu cierpiące. Wejrzyj na ich karanie i męki, jakie ponoszą, na łzy, które przed Tobą wylewają. Usłysz ich błagania i jęki, którymi wołają do Ciebie o miłosierdzie. Zmiłuj się nad nimi i odpuść im grzechy. Wspomnij, najłaskawszy Ojcze, na Mękę, którą Twój Syn podjął dla nich. Wspomnij na Krew Przenajświętszą, którą za nich wylał. Wspomnij na gorzką śmierć Jego, którą dla nich podjął i zmiłuj się nad nimi. Za wszystkie ich przewinienia, których się kiedykolwiek dopuściły, ofiaruję Ci przenajświętsze życie i wszystkie czyny Twego najmilszego Syna. Za zaniedbania popełnione w Twojej świętej służbie ofiaruję Ci Jego gorące pragnienia. Za opuszczenie dobrych i zbawiennych spraw ofiaruję Ci nieskończone zasługi Twego Syna. Za wszystkie krzywdy, jakich od nich doznałeś, ofiaruję Ci wszystko, co Ci kiedykolwiek miłego świadczyły. Na koniec za wszystkie męki, które słusznie muszą cierpieć, ofiaruję Ci wszystkie pokuty, posty, czuwania, modlitwy, prace, boleści, krew i rany, mękę i śmierć niewinną, którą z najgorętszej miłości cierpiał za nas najmilszy Twój Syn. Błagam Cię, abyś raczył przyjąć te ukochane dusze do rajskiej szczęśliwości, aby Cię tam wielbiły na wieki. Amen.

Procession moves on, the shouting is over
Praise to the glory of loved ones now gone
Talking aloud as they sit round their tables
Scattering flowers washed down by the rain
Stood by the gate at the foot of the garden
Watching them pass like clouds in the sky
Try to cry out in the heat of the moment
Possessed by a fury that burns from inside
Cry like a child, though these years make me older
With children my time is so wastefully spent
A burden to keep, though their inner communion
Accept like a curse an unlucky deal
Played by the gate at the foot of the garden
My view stretches out from the fence to the wall
No words could explain, no actions determine
Just watching the trees and the leaves as they fall

/Ian Curtis, The Eternal, Closer/

Kto interesuje się tekstami Iana Curtisa zapewne zna powszechną interpretację powyższego tekstu. Ponoć Curtis przechodził w drodze do pracy koło ogrodu, gdzie miał okazję obserwować chłopca z zespołem Downa, i to właśnie z jego perspektywy napisana jest piosenka. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie owa procesja, która nijak ma się do tej narracji. 

Kto śledził losy wokalisty Joy Division ten wie, że zaczytywał się w Biblii, miał w niej pooznaczane fragmenty, na brzegach zakreślał notatki, w swoich tekstach wspominał Boga. Przemycał też w tytułach wątki naszej religii, jak choćby w  Passover. Można postawić tezę, że the Eternal - czyli Wieczny,  może być obserwacją z punktu widzenia duszy kogoś, kto już odszedł, i tak jak nieraz się wspomina, kogo dusza błąka się między niebem a ziemią (może to dusza potępiona, jak z powyższej modlitwy). Opadające liście kojarzą się z dzisiejszym świętem, być może Curtis napisał ten tekst pod wpływem wizyty na cmentarzu. Bernard Sumner wspomina, że często przechodzili przez cmentarz, spacerowali po nim, a pod koniec życia nawet uświadamiał Curtisowi, że gdyby jego próba samobójcza doszła do skutku, to by tutaj teraz leżał. Na Ianie jednak nie robiło to wrażenia, pomrukiwał tylko coś pod nosem. 

Zatem najpierw przechodzi procesja, ludzie milkną pod powagą chwili, popadają w stan zadumy nad tymi, których już nie ma, a których kochali. Później przychodzi żałoba, czas rozmów i wspomnień przy stołach, czas kiedy deszcz opłukuje świeżo ścięte kwiaty na cmentarzach i w miejscach spotkań...  A dusza narratora, widzi to wszystko, stoi przy wejściu ogrodu (może rajskiego), ale jest potępiona, nie może się tam dostać. Widzi tylko, jak teraz oni, jego bliscy szykują się do odejścia, przemijają niczym chmury na niebie i liście które spadają. To sprawia jej ból, jednak tylko duchowy, nie może przecież krzyczeć, dusza może jedynie zapłakać niczym dziecko, i wspominać swoje stracone dzieciństwo.... Może z perspektywy własnej nieśmiertelności tym dzieciństwem było jej całe młode życie, dusza jest przecież nieśmiertelna więc mogło minąć już wiele lat, nawet wiele więcej, niż gdy była w ciele... 

Tak upływa czas a ona tkwi wciąż w tym samym miejscu i widzi, że opadają kolejne liście i odchodzą kolejni ludzie. Jednak jako dusza potępiona, nigdy się z nimi nie spotka i jest to dla niej całkiem nie do wytrzymania.

Pamiętajmy o wszystkich tych, którzy być może dziś patrzą na nas i smucą się, że każda godzina zbliża nas do śmierci. Ale pamiętajmy, że też do wieczności. 


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.   

czwartek, 31 października 2024

Namacalne zło: Obraz siedmiu grzechów głównych

Grzech. Pojęcie wypierane we współczesnym świecie na margines. Może tym bardziej cenna jest inicjatywa Bonnefantenmuseum w Maastricht, gdzie w ostatnim tygodniu otwarto wystawę Wahrhaft Böse: Die Sieben Todsünden im Bild (Namacalne zło: Obraz siedmiu grzechów głównych), która nas zabierze do świata pychy, lenistwa, obżarstwa, zazdrości, gniewu, pożądania i chciwości. Dzieła malarskie i grafiki na niej prezentowane oferują wgląd w moralne i artystyczne realizacje z okresu od 1480 do 1620 roku, konfrontując je tym, co uznaje się za dobre i złe w naszych czasach. W ich obecności widz zmuszany jest niemal do odpowiedzi na pytanie zadawane przez indywidualne sumienie, co jest dobre, a co złe?



Muzeum prezentuje przede wszystkim serię grafik Bruegla Siedem grzechów głównych, zestawiając je z obrazami na podobny temat powstałymi wcześniej i później. Warto przy tym zauważyć, że praca Bruegla powstała w równie niepewnych i burzliwych czasach, co dzisiejsze. Wystawa bada więc paralele między pełnymi niepokoju  latami, w których żył Bruegl, a naszymi, które także charakteryzują się kryzysami politycznymi, wojnami, epidemiami, najazdami ekstremistów religijnych z Afryki oraz prześladowaniem chrześcijan. Podczas tej narzucającej się refleksji odwiedzający są zapraszani do zastanowienia się i zdefiniowania swoich grzechów oraz wskazania które z nich są śmiertelne...







W XVI wieku łatwiej było o takie przemyślenia, ponieważ grzechy były przedstawiane częściej i w większej różnorodności niż kiedykolwiek wcześniej – pokazywano ich personifikacje, symbole, alegorie a nawet wzorce zachowań, które są rozpoznawalne do dziś. W centrum wystawy ustawiono więc słynny cykl graficzny Siedmiu grzechów głównych Pietera Bruegla Starszego z 1558 roku a także inne prace wypożyczone z Holandii i innych krajów, obejmujące nie tylko obrazy i grafiki ale również iluminowane rękopisy, drukowane książki a nawet witraże, ukazują wizualizację zła z XVI wieku. Ogólnie zgromadzono na niej ponad 80 dzieł sztuki z ponad 20 kolekcji krajowych i międzynarodowych, w tym z Germanisches Nationalmuseum w Norymberdze, Fundacji Phoebus w Antwerpii, Musée du Louvre w Paryżu, Statens Museum for Kunst w Kopenhadze, Fundacji Breslau w Nowym Jorku i Rijksmuseum w Amsterdamie.



Podczas otwarcia wystawy zaprezentowano krótką inscenizację: siedmiu mówców, w tym aktor i magik Ramsey Nasr oraz piosenkarka i autorka tekstów Froukje, w wygłaszanych tekstach, zastanawiali się nad obecnością grzechów głównych we współczesnym świecie. Ekspozycja, która będzie dostępna do 12 stycznia przyszłego roku, jest nie tylko refleksją nad historią społeczeństw, ale także zaproszeniem do zastanowienia się nad istotą ponadczasowej natury ludzkich pokus i wewnętrznych napięć, które istniały wtedy i są obecne teraz. Podajemy link do krótkiego przewodnika po wystawie (LINK) oraz do informacji o biletach i innych praktycznych aspektach zwiedzania na stronie Muzeum (LINK).


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.