środa, 17 stycznia 2024

Streszczenie książki Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records cz.29/29. Początki New Order

 


Książka Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records, wydana została przez wydawnictwo Virgin Books w roku 1996. W moim posiadaniu jest wznowienie z roku 2002.
 
Streszczenie pierwszego rozdziału pojawiło się TUTAJ, drugiego TUTAJ, fragment trzeciego TUTAJ, kolejny TUTAJ a ostatni fragment rozdziału trzeciego pt. The Wythenshave Connection (TUTAJ). Streszczenie rozdziału czwartego pt. From Safety To Where? o dzieciństwie i młodości członków grupy opisaliśmy TUTAJ. Kolejny post TUTAJ dotyczył debiutów the Dammned i the Clash, oraz rozmowy miedzy Ianem Curtisem a Pete Shelly z Buzzcocks. Następny omawiany fragment opisywał scenę punk miasta, na której wyłaniało się wiele ciekawych zespołów w tym Stiff Kittens - jeden z pierwszych zespołów Iana Curtisa,  i alternatywne nazwy, które wtedy muzycy rozważali (TUTAJ). Później opisywaliśmy historię pierwszego koncertu Warsaw (warto zobaczyć TUTAJ), oraz klubu Electric Circus (TUTAJ). Fragment dotyczący mało znanych faktów z życia Roba Grettona, ale i kilka ciekawostek ze świata sceny punk Manchesteru opisaliśmy (TUTAJ). Ostatnia noc w Electric Circus i skandal na koncercie Warsaw jak i wizyty Iana Curtisa w RCA opisaliśmy TUTAJ. Nagrywanie przez Joy Division albumu dla RCA opisaliśmy TUTAJ. TUTAJ natomiast przedstawiliśmy historię pozyskania przez zespół Roba Grettona na pozycję menadżera. Pierwszy wywiad krajowy zespołu opisaliśmy TUTAJ, a początki Factory TUTAJ. Z kolei TUTAJ zajęliśmy się mitem związanym z nazwą wytwórni, a TUTAJ opisaliśmy prawdziwą inspirację okładki A Factory Sampler, a TUTAJ przedstawiliśmy zarys historyczny jej powstania. W kolejnym wpisie (TUTAJ) podaliśmy mało znane fakty dotyczące Martina Hannetta. W tym wpisie (LINK), przedstawiliśmy mało znane fakty dotyczące początków powstawania Unknown Pleasures, a TUTAJ pierwsze wrażenie autora po zobaczeniu okładki Unknown Pleasures. TUTAJ opisaliśmy niepowodzenia związane z wydaniem Transmission. TUTAJ opisaliśmy pierwszy koncert Joy Division w Londynie i atak epilepsji Iana Curtisa, a TUTAJ trasy zespołu. Ekscesy na trasie z Buzzcocks opisaliśmy TUTAJ. Następnie TUTAJ i TUTAJ opisaliśmy fakty dotyczące samobójstwa Iana Curtisa.
Po wydaniu Closer reklamowano go w USA, na przykład bilbordami z okładką i napisem Closer - Joy Division Factus 36. W UK nie ulega wątpliwości, że śmierć Curtisa miała wpływ na odbiór albumu, nikt wcześniej włącznie z Middlesem, nie miał okazji słyszeć tak osobistej muzyki. To był najbardziej mroczny i przerażający jednocześnie album. 
 
Kolejny podrozdział książki dotyczy drugiej ery glamrocka w Manchesterze i epoki postindustrialnej. Ponieważ autor opisuje inne zespoły, głównie the Fall, pozwolimy sobie streścić tylko fragmenty dotyczące początków New Order. Ci zaczęli we trójkę zastanawiać się nad nową nazwą. Rotacyjnie wymieniali się na wokalu i finalnie pozostał on przy Sumnerze. Myśleli o nazwie Sunshine Valley Dance Band, czy Steve and the DJ's (to mniej na poważnie). Obie nazwy odzwierciedlały że chcą iść w nowym kierunku, w mieście bowiem roiło się od naśladowców Joy Division. Wilson wspominał, że Rob wtedy zaskoczył go swoim genialnym pomysłem, żeby do zespołu dokoptować Gillian Gilbert. Zaproponowali ostatecznie nazwę New Order, sugerowaną przez Roba.
 
Nazwę wymyślił po obejrzeniu dokumentu o Pol Pocie, choć nie jest do końca tego pewny, mógł to być inny film, więc koneksje do faszyzmu mogą być pozorne. Mimo tego pojawiły się zarzuty ze strony dziennikarzy. Pierwszym był Chris Bon z NME, gdzie pisał pod pseudonimem Boba Kopf. Napisał, że wybór nazwy jest idiotyczny, bo jest ona związana z Hitlerem i jego nowym porządkiem rasowym w Europie. Zespół zastosował taktykę odwróconego PR-u, przez co wszyscy mówili teraz o New Order. Wilson zauważył, że podobnie jak w przypadku nazwy Joy Division, zespół stanął po stronie represorów a nie ofiar. Jak powiedział, wszyscy się trochę bali, nawet Rob i zespół. Hooky przyznał w wywiadzie, że nigdy nie przywiązywał znaczenia do genezy nazwy, myśli że nikt z zespołu nie pamięta skąd się wzięła. Spodobała mu się, bo brzmiała dobrze i była krótka, poza tym brzmiała bardzo świeżo. Niektórzy uważali, że brzmi mniej nieprzyjemnie niż Joy Division. Niemniej wkoło Factory gromadził się faszystowski klimat, zwłaszcza po tym jak ACR nagrali album To Each, na którego okładce zamieścili rozebranych oficerów  Wehrmachtu.
 
Nagrali Movement - chcieli stworzyć coś pośredniego między Joy Division a nowymi klimatami. Realizatorem był Martin Hannett. Ten nie chciał rozpocząć pracy zanim nie dostanie grama coke. Oni nawet nie wiedzieli co to oznacza. Obecnie Hooky lubi Movement, ale pamięta czas, kiedy nikt nie lubił tego albumu. Jest dobry przez zaledwie kilka minut. Wtedy wiedzieli że Ceremony zakończyło epokę Joy Division, ale nie zaczęło niczego nowego. I obawiali się, że zaczęcie czegoś nowego bez Iana będzie niemożliwe. 
 
Na tym kończymy omawianie książki Micka Middlesa, która okazała się wyjawić wiele mało znanych faktów z historii zespołu, ale też podkreślić jak znaczną rolę w jego karierze odegrał Mick Middles
 
Czytajcie nas  - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz