Bez niego kariera Joy Division byłaby inna. To on odpowiadał za wydanie debiutu zespołu, albumu Unknown Pleasures (wydał go za spadek po matce), który dziś uważany jest za najlepszy debiut w historii rocka. A ponieważ opisaliśmy już na naszym blogu życiorysy wielu osób z kręgu zespołu (warto popatrzeć na prawy pasek gdzie zawarliśmy linki do streszczeń), dziś kolej na pierwszą część opowieści o Tony Wilsonie. Książka, którą zaczynamy dziś omawiać znalazła się w naszych rękach dzięki Tony'emu Costello, którego serdecznie pozdrawiamy.
Część pierwsza streszczenia była TUTAJ, druga TUTAJ, trzecia TUTAJ, czwarta TUTAJ, piąta TUTAJ, szósta TUTAJ,siódma TUTAJ, ósma TUTAJ, dziewiąta TUTAJ, dziesiąta TUTAJ, jedenasta TUTAJ, dwunasta TUTAJ, trzynasta TUTAJ, czternasta TUTAJ a piętnasta TUTAJ, szesnasta TUTAJ, siedemnasta TUTAJ, osiemnasta TUTAJ, a dziewiętnasta TUTAJ.
Podjęto zakulisowe rozmowy z London Records, celem uzyskania częściowej spłaty długów Factory. Wiadomość o kłopotach jednak wydostała się na zewnątrz i uważano, że sprzedaż części Factory to będzie gorzka ironia losu. Niestety nie było chętnych na udziały w wytwórni, a od Tony'ego odwracali się najzagorzalsi zwolennicy, np. Morrissey. Ten ostatni oświadczył, że Tony uważa się za największą gwiazdę Manchesteru i depcze każdego, kto się z nim nie zgadza.
Tony wspomina, że padli ofiarą braku kontraktów z zespołami. Mieli tylko jeden podpisany krwią z Joy Division (pisaliśmy, że on nie istniał TUTAJ). Zatem muzycy posiadali wszystko, za to wytwórnia nic.
Dodatkowo Rob podpisał kontrakt dla New Order z London i sprzedał im zespół. Paul Ryder podsumował to wszystko słowami, że właściciele Factory byli przez muzyków traktowani jak dorośli, choć w rzeczywistości zachowywali się jak dorosłe dzieci.
Kiedy zamknięto Factory dwaj mężczyźni, z których jednym był Tosh Ryan z Rabid Records (pisaliśmy o tej wytwórni TUTAJ), zapytali z satysfakcją w pobliskim klubie Tony'ego, kto wygrał. Ten miał odpowiedzieć, że wygrała muzyka.
Po bankructwie wytwórni Wilson skupił się na pracy w TV, w programach typu Flying Start. Zainteresował się też zakupem licencji od MTV na program Remote Control. Nakręcono z Tonym 33 odcinki, a Tony wypadł w programie bardzo obiecująco.
W 1993 rozpadli się Happy Mondays, głównie z powodu heroiny, nazywanej w slangu KFC. Po ich ostatniej płycie ukazał się album Republic New Order, już w London Records.
Yvette i Tony za to w tamtym czasie stali się stałymi bywalcami w USA. Potrafili jeździć tam siedem razy w roku i spędzać więcej czasu w USA niż w UK. Szczególnie przypadły im do gustu LA i Nowy Jork. To ostatnie miasto przypominało Tony'emu Manchester. Zwłaszcza zachowanie ludzi - potrafili zagadywać na przystankach, być życzliwi, zupełnie inaczej niż w Londynie. Stąd Tony wolał latać do NY niż do Londynu.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz